Czas skończyć z celebrą akademickich dworów

Polak bez habilitacji nie ma szansy na zatrudnienie na polskiej uczelni na stanowisku profesora – pisze prezes Niezależnego Forum Akademickiego

Aktualizacja: 08.04.2008 01:17 Publikacja: 08.04.2008 01:14

Czas skończyć z celebrą akademickich dworów

Foto: AP

Red

Stan nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce budzi zaniepokojenie, mimo że liczba młodych Polaków pobierających wyższe wykształcenie przekroczyła już 50 proc. O czym zdaje się nie wiedzieć obecny rząd, zakładający osiągnięcie takiego stanu na koniec swojej kadencji. Kto jak kto, ale rząd powinien znać stan aktualny i mieć realne plany polepszenia go. Jeśli więc założenia zostały osiągnięte, nim rząd zaczął rządzić, to może nie ma już nic do roboty?

Tak dobrze jednak nie jest. Statystyka nie powinna wprowadzać w błąd. To, co obecnie traktuje się jako poziom wyższy (dyplomy magistra, licencjata), jest poziomem raczej niskim, a niektórzy uważają, że dawna matura była na wyższym poziomie niż dyplom obecnych uczelni. Zapewne dostrzegła to i Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, która zaleca, aby rozprawy doktorskie sprawdzały, czy kandydat na doktora umie pisać – proszę sobie wyobrazić! – po polsku. Dawniej odbywało się to na poziomie matury, a dziś na poziomie doktoratu! A i tak – jak kilka lat temu podkreślał prof. Janusz Tazbir – 40 – 70 proc. doktoratów nie spełnia standardów.

Niewykluczone, że dawniejsza matura była na wyższym poziomie niż dyplom obecnych wyższych uczelni

Widać komisje profesorskie promujące takich doktorów też tych standardów nie spełniają, ale nadal działają na froncie produkcji dyplomów bez wartości. Krzywa rośnie! A to najważniejsze, bo przynosi uczelniom wpływy finansowe, no i odpowiednią liczbę stopni i tytułów potrzebnych do akredytacji.

1 maja 2004 r. Polska znalazła się w Unii Europejskiej, ale ten fakt chyba nie został zauważony przez decydentów nauki i szkolnictwa wyższego i nasz system nauki nadal funkcjonuje według porządku wschodniego, a nie zachodniego. Kwalifikacje naukowców utytułowanych na Wschodzie wątpliwości nie budzą, do naszego systemu świetnie się nadają, co innego z naukowcami polskimi, którzy zdecydowali się na uprawianie nauki na nadal podejrzanych uczelniach zachodnich – ci, jeśli nie ukryją swojego polskiego obywatelstwa, raczej szans na stanowisko profesorskie w Polsce nie mają. Wygląda to paradoksalnie, ale rzecz w tym, że paradoksami nasz system nauki stoi, a tak naprawdę – leży.

Po wejściu do UE Polska jakby stanęła na rozdrożu. Co wybrać – porządek wschodni (tak u nas zadomowiony, z licznymi tytułami, z akademicką celebrą, polityką prorodzinną stosowaną do obsadzania dożywotnich etatów akademickich, ustawianiem konkursów dla zaspokojenia potrzeb hierarchów akademickich i ich dworów) czy zachodni (kłopotliwy, bo mobilny, przedkładający – o zgrozo – dorobek naukowy nad tytuły).

Dotąd klarownej decyzji nie podjęto. Nauka w Polsce znalazła się na rozstajach dróg i nadal rozgląda się za drogowskazem.

Drogowskaz już jednak jest. Komisja Europejska opublikowała 11 marca 2005 r. Europejską kartę naukowca i kodeks postępowania przy rekrutacji naukowców, aby ich wprowadzenie przyczyniło się do stworzenia europejskiej przestrzeni badawczej bardziej przyjaznej dla naukowców i dającej szansę na zmniejszenie dystansu Europy do USA. Skuteczność tych działań może jednak budzić obawy, bo karta i kodeks to jedynie zalecenia dla członków UE, a nie obowiązujący akt prawny. Zainteresowanie w Polsce tymi zaleceniami jest nader skromne, jakby drogowskaz schowany był we mgle, a decydenci, obchodząc go wkoło, nie zauważali właściwego kierunku.

A może nie chcą zauważyć, zważywszy, że wskazuje:

1) kompatybilność karier naukowych (bez habilitacji i bez profesur belwederskich – specjalności polskiej kuchni akademickiej),

2) rekrutację kadr poprzez rzeczywiste (a nie ustawiane jak u nas) konkursy na stanowiska akademickie,

3) jawność dorobku i procedur (utajnianie teczek akademickich na wieki – wykluczone!),

4) mobilność kadry wykluczającą „chów wsobny”, w czym jesteśmy mistrzami.

Beneficjenci dotychczasowego systemu za takim drogowskazem, choćby go zauważyli, nie pójdą. To by była dla nich katastrofa, droga ku przepaści.

Na razie preferuje się wygodną postawę według reguły: skoro nie ma nakazu, aby kartę i kodeks wprowadzić, lecz co najwyżej się to zaleca, nie ma się czym przejmować. Zalecenia te zostały pominięte przy tworzeniu ustawy o szkolnictwie wyższym w 2005 r.

Oddolna inicjatywa Niezależnego Forum Akademickiego wdrożenia Europejskiej karty naukowca do nowego aktu prawnego została zignorowana. Nie wszystkim jest, jak widać, po drodze do porządku zachodniego.

Kilkuletnia działalność Niezależnego Forum Akademickiego wskazuje, że krajowi beneficjenci systemu nie bardzo się kwapią do zmian realnych, co najwyżej je pozorują. Demokratyczna większość jest co prawda za zmianami, ale takimi, aby wszystko zostało po staremu. Zdecydowana mniejszość chce zmian realnych, ale większość tej mniejszości boi się o nie walczyć otwarcie – wie, czym to grozi!

Najwyższy czas, aby do reformowania systemu nauki włączyć Polaków „zagranicznych”, mających stały kontakt z nauką światową

W lepszej sytuacji są Polacy „zagraniczni” i to oni na ogół podpisują petycje, aby obecny system zmienić. Mają w tym interes, bo gdy wszystko pozostanie po staremu, do emerytury nie mają po co wracać do kraju. Jeśli za granicę wyjechali stosunkowo wcześnie i nie zdobyli u nas stopni naukowych, nie zostali utytułowani, to po powrocie nie mają co liczyć na etat. Konkursy rozpisuje się na samych swoich, a ustawiaczy, w przeciwieństwie np. do ustawiaczy meczów piłkarskich, nikt nie ściga – bo to taki jest obyczaj w nauce.

Ktoś, kto jest Polakiem, nie ma zresztą wielu szans na zatrudnienie na stanowisku profesora, jeśli nie ma habilitacji, mimo że w wypadku cudzoziemca jest to możliwe. Zdarzają się przypadki zrzekania się obywatelstwa polskiego, aby otrzymać stanowisko profesora na polskiej uczelni. Jest to istotny powód tego, że polscy naukowcy nie mają zamiaru wracać do kraju przed emeryturą, ale też jest to powód, aby włączyć się do działań na rzecz zmiany systemu nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce. Dopóki będzie w nim obowiązywał porządek wschodni, a nie zachodni, nie ma co liczyć, że tzw. nauka polska będzie się liczyła w świecie.

Konieczne są nie tylko większe pieniądze, nie tylko możliwość zróżnicowania wynagradzania pracowników w zależności od osiągnięć. Potrzebna jest przede wszystkim kompatybilność systemowa, konieczne są zmiany prawne, które nie będą dyskryminowały zbyt aktywnych, zbyt niezależnych Polaków robiących karierę naukową poza granicami kraju. Konieczne są otwarte, rzeczywiste konkursy na stanowiska naukowe, konieczna jest ocena pracowników przez gremia międzynarodowe, jawność dorobku naukowego itd.

Najwyższy czas, aby do reformowania systemu nauki włączyć Polaków „zagranicznych”, mających stały kontakt z nauką światową i zachowujących niemal ciągły kontakt z krajem. Ich doświadczenia należałoby wykorzystać. Jeszcze jest czas.

Autor, doktor geologii, paleontolog, pracował w Polskiej Akademii Nauk oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim, był działaczem Polskiego Towarzystwa Geologicznego i redaktorem „Annales Societatis Geologorum Poloniae”, współorganizatorem NSZZ „Solidarność” w Instytucie Nauk Geologicznych UJ w 1980 r. Ostatnio wydał książkę „Drogi i bezdroża nauki w Polsce”, jest prezesem Fundacji Niezależne Forum Akademickie, redaktor portalu NFA www.nfa.pl

Stan nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce budzi zaniepokojenie, mimo że liczba młodych Polaków pobierających wyższe wykształcenie przekroczyła już 50 proc. O czym zdaje się nie wiedzieć obecny rząd, zakładający osiągnięcie takiego stanu na koniec swojej kadencji. Kto jak kto, ale rząd powinien znać stan aktualny i mieć realne plany polepszenia go. Jeśli więc założenia zostały osiągnięte, nim rząd zaczął rządzić, to może nie ma już nic do roboty?

Pozostało 92% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?