Najpierw wygrał konkurs, potem jego kandydaturę zaakceptował resort edukacji. Nieoficjalnie wiadomo, że stanowisko kuratora dla osoby wskazanej przez Platformę było jednym z ustaleń lokalnej koalicji tej partii z ludowcami.
Krzysztof Babisz to wicestarosta kraśnicki. Wcześniej był nauczycielem, wizytatorem w lubelskim kuratorium i kierownikiem Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta w Kraśniku.
Kiedy sprawował tę ostatnią funkcję, popadł w konflikt z prawem, o czym "Rz" pisała w maju. W 2000 r. wyjeżdżał służbowo do Zduńskiej Woli i Poznania. Wypisując delegacje, za każdym razem deklarował, że jechał własnym samochodem, dzięki temu wziął 1,3 tys. zł z miejskiej kasy. Ale jeździł razem z burmistrzem jego prywatnym autem. Kiedy sprawa wyszła na jaw, Babisz oddał pieniądze, ale nie uchroniło go to przed oskarżeniem prokuratury i procesem.
W 2002 r. sąd uznał winę Babisza, ale – ze względu na znikomą społeczną szkodliwość – umorzył sprawę. W rozmowie z "Rz" Babisz stwierdził, że nie chce wracać do tamtych wydarzeń, bo oddał pieniądze i "sprawa jest zamknięta".
Jego przeszłość nie przeszkadzała komisji konkursowej, która w ubiegłym tygodniu wybierała kandydata na kuratora. W jej skład wchodzili przedstawiciele sejmiku, wojewody, ministerstwa i związkowcy, w sumie 11 osób. Głosowanie było tajne, ale – jak ustaliła "Rz" – dziewięć osób poparło Babisza, dwie nie oddały głosu na żadnego z dwóch kandydatów. Kolejny krok należał do MEN, które też uznało, że Babisz będzie najlepszym kuratorem. Czy osoba, która poświadczyła nieprawdę w dokumentach, bezprawnie pobrała publiczne pieniądze, powinna pełnić tę funkcję? Lider lubelskiej Platformy poseł Janusz Palikot sprawę Babisza nazywa przykładem "polityki miłości" PO. – Kurator jest osobą kompetentną, merytorycznie przygotowaną do tej funkcji. Nie został skazany, więc nie ma przeciwwskazań prawnych, by zajmował to stanowisko – mówi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.