Najlepsi nauczyciele jak gwiazdy futbolu

W Polsce jest około 120 tys. wybitnie uzdolnionych uczniów. Państwo nie ma żadnego systemu, by ich wesprzeć i w nich zainwestować

Publikacja: 26.01.2013 09:00

Marek Golka (w środku) odbiera tytuł Nauczyciela Roku 2010 podczas uroczystości w Warszawie

Marek Golka (w środku) odbiera tytuł Nauczyciela Roku 2010 podczas uroczystości w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Cezary Urban zgadza się: to był edukacyjny transfer roku. Do grona nauczycielskiego jego szkoły, XIII Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie, dołączył Marek Golka. Niekwestionowany, najlepszy nauczyciel fizyki w kraju.

Szczecińska „trzynastka" przez wiele lat z rzędu wygrywała organizowany przez miesięcznik „Perspektywy" oraz „Rzeczpospolitą" ranking najlepszych szkół w kraju. W ostatniej, tegorocznej edycji została wskazana jako najlepsza szkoła piętnastolecia. Choć Urban zastrzega, że mówiąc o transferze roku ma na myśli własne podwórko, to nie ulega wątpliwości, że była to najważniejsza roszada kadrowa w całym sektorze edukacyjnym kraju.

Urbanowi udało się nakłonić Golkę do przeprowadzki z Radomia do Szczecina. Miasta dzieli, bagatela, ponad 600 km. Do transferu by nie doszło, gdyby nie wsparcie szczecińskiego magistratu, który znalazł mieszkanie dla fizyka.

Elitarna rywalizacja

Między najlepszymi szkołami w kraju od lat toczy się zacięta rywalizacja. Liczy się liczba finalistów i laureatów olimpiad międzynarodowych, konkursów krajowych, a także wyników matur, oczywiście z przedmiotów zdawanych na poziomie rozszerzonym. Dyrektorzy szkół nieustannie starają się podnosić ofertę edukacyjną, wzmacniać skład nauczycielski. Problem w tym, że w polskim systemie oświaty państwo pozostawia ich samym sobie. Mogą za to liczyć na wsparcie samorządu, rodziców, a także sponsorów, najczęściej znanych absolwentów ich szkoły.

W nieoficjalnych rozmowach przyznają, że niekiedy ich działania przypominają zabawę w partyzantkę. O ile system dostrzega i dodatkowo wspiera szkoły kształcące młodzież uzdolnioną sportowo czy artystycznie, o tyle dla uczniów mających nieprzeciętną smykałkę do fizyki, chemii czy matematyki nic specjalnego do zaoferowania nie ma. Nasi rozmówcy przyznają, że obawiają się sytuacji, w której ich kadry będą podkupywane przez szkoły niepubliczne, które w obliczu niżu demograficznego za wszelką cenę będą starały się utrzymać na rynku. I wskazują przykład Niemiec, Francji czy krajów anglosaskich, w których szkoły kształcące przyszłe elity intelektualne i naukowe są objęte szczególną troską państwa.

Nikczemne zarobki

– Proszę to wyraźnie napisać: zarobki, jakie oferuję swoim nauczycielom, są nikczemne w porównaniu z tym, ile ci ludzie wkładają zaangażowania w swoją pracę – mówi Wiesław Kosakowski, dyrektor III Liceum Ogólnokształcącego im. Marynarki Wojennej RP w Gdyni. To jedna z najlepszych szkół w kraju, przygotowująca swoich uczniów do matury międzynarodowej.

Kosakowski opowiada o mającym się wkrótce odbyć meczu matematycznym pomiędzy jego podopiecznymi a uczniami krakowskiego Liceum Ogólnokształcącego nr V im. Augusta Witkowskiego (to także ścisła krajowa czołówka).

Mecz odbędzie się w weekend, wszystko oczywiście pod okiem nauczycieli. – Ich tygodniowy czas pracy, biorąc pod uwagę dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, koła zainteresowań, i takie właśnie wydarzenia weekendowe, wynosi niekiedy50–60 godzin – opowiada dyrektor gdyńskiej „trójki". Ma bardzo ograniczone możliwości, by ich dodatkowo docenić, dlatego podkreśla zaangażowanie finansowe samorządu, rodziców i absolwentów, którzy sponsorują szkołę.

Problem tkwi w systemie zatrudniania i wynagradzania nauczycieli. Zgodnie z Kartą nauczyciela pedagog ma pracować tygodniowo 40 godzin, z czego praca dydaktyczna to jedynie 18 godzin lekcyjnych. Państwo gwarantuje mu też średnie wynagrodzenie za ten czas pracy. Dla nauczyciela dyplomowanego po ostatnich podwyżkach jest to 5 tys. zł.

Płace nauczycieli ze względu na jakość ich pracy mogą być różnicowane dodatkami motywacyjnymi, w ten sposób dyrektor może bardziej docenić lepszych pedagogów. To wszystko jednak teoria, bo w sytuacji, kiedy na przykład gorszy nauczyciel nie otrzyma określonego przez resort edukacji średniego wynagrodzenia, należy mu się dodatek uzupełniający, który i tak niweluje różnicę.

– W ten sposób dodatki motywacyjne stały się dodatkami demotywacyjnymi. Zgodnie z prawem i ten nauczyciel, który pracuje 18 godzin w szkole, jak i ten, który spędza w niej trzy razy tyle czasu, średnio muszą zarobić tyle samo – podkreśla Kosakowski. Obawia się, że jeżeli nie nastąpią zmiany w systemie wynagradzania nauczycieli, to tych najlepszych podkupią mu szkoły niepubliczne.

– Oto kilka informacji na temat pracy jego szkoły, dane dotyczą roku 2012. Uczniowie gdyńskiej „trójki" osiągnęli sukcesy w 21 olimpiadach krajowych, w których w sumie mieli 38 finalistów, do tego jeszcze jeden sukces na arenie międzynarodowej. Szkoła zajęła piąte miejsce w rankingu szkół olimpijskich. Liderem rankingu, podobnie jak tegorocznego zestawiania najlepszych liceów ogólnokształcących, było wrocławskie LO nr XIV im. Polonii Belgijskiej. Tu w ub.r. szkolnym odnotowano trzy sukcesy w konkursach międzynarodowych. Szkoła miała 60 finalistów oraz 28 laureatów olimpiad krajowych.

Płacą rodzic i samorząd

Dyrektor tej szkoły Marek Łaźniak wie, że za tymi sukcesami stoją nauczyciele. Wie też, że aby zatrzymać ich u siebie, musi zaproponować im coś więcej. – Mam trzy źródła pozyskiwania nauczycieli. Po pierwsze, szukam ich wśród kadry akademickiej, która potrafi pracować z młodzieżą, po drugie, są to dobrze rokujący świeżo upieczeni absolwenci studiów pedagogicznych, po trzecie, także doświadczeni nauczyciele z innych placówek – opowiada.

Praca w tej szkole do najprostszych nie należy, każdego roku rozstaje się z nią około dziesięciu pedagogów. Pozostali mogą liczyć na lepsze wynagrodzenia niż ich koledzy z innych szkół. Pieniądze na ten cel dokładają rodzice zrzeszeni w fundacji działającej przy szkole, pomaga też samorząd.

Lokalne władze pomogły także Urbanowi ściągnąć do Szczecina Marka Golkę. – Zanim złożyłem mu propozycję, miałem zagwarantowane z miejskiej puli mieszkanie dla niego. Determinacja lokalnej władzy w tej kwestii była tak duża, że żaden z radnych nie zgłosił sprzeciwu – opowiada Urban. Szczecińscy samorządowcy uznali, że kształcenie na tak wysokim poziomie przedmiotów ścisłych będzie procentowało. – Chodzi o stworzenie grupy wysoko wykwalifikowanych specjalistów z dziedzin technicznych, których obecność będzie wspierała i przyciągała do Szczecina inwestorów – opowiada o lokalnej polityce Urban.

Przyglądając się dokonaniom Marka Golki, trudno mieć wątpliwości, że plan się powiedzie. Golka wychował 270 finalistów, w tym 105 laureatów, olimpiad z fizyki, techniki czy astronomii. Za swoje osiągnięcia został uhonorowany przez premiera Donalda Tuska honorowym tytułem profesora oświaty. Na transferze Golki bez wątpienia zyskał Szczecin, ale stracił Radom i tamtejsze gimnazjum nr 5, w którym uczył. Sprawa jego odejścia z radomskiej oświaty była szeroko opisywana i komentowana przez lokalne media.

Pomysł od najlepszych

To dlatego dyrektorzy tych najlepszych szkół od lat apelują o stworzenie systemu, który równomiernie wspierałby placówki pracujące z wybitnie utalentowaną młodzieżą.

Pomysł jest prosty. W każdym województwie, przy silnym ośrodku akademickim powstałby zespół szkół składający się z gimnazjum oraz liceum, w którym uczyliby się najlepsi uczniowie z danego regionu. Szkoły te ze względu na swój charakter finansowane byłyby na innych zasadach. Taki pomysł dyskutowany był przez Sejmową Komisję Edukacji na początku 2007 r.

Był to efekt raportu Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynikało, że 77 proc. szkół nie radzi sobie z pracą z uczniami szczególnie uzdolnionymi. Zgodnie z obowiązującymi przepisami tacy uczniowie mogą liczyć na indywidualny tryb nauczania i szereg zajęć dodatkowych. Jak ustalił NIK, jest to fikcja.

Po zmianie władzy nigdy do niego nie powrócono. Przeciwnicy tej koncepcji porównywali wtedy takie ośrodki do getta. – Ale te getta już istnieją. Najbardziej elitarne szkoły są już w ten sposób postrzegane, pozostaje zatem pytanie, czy dostrzeże to też rząd i zechce dofinansować – mówi Urban.

Zapytaliśmy resort edukacji o działania w kwestii wsparcia tego typu szkół. W odpowiedzi MEN przysłało nam informacje, że uczniowie uzdolnieni mogą liczyć na indywidualne programy nauczania, resort organizuje im olimpiady przedmiotowe, a prawo pozwala, by uczelnie tworzyły szkoły niższego szczebla. Otrzymaliśmy też wyliczenia dotyczące dodatkowego wsparcia finansowego dla szkół sportowych i artystycznych. Te, które pracują z uczniami uzdolnionymi, na nic takiego liczyć jednak nie mogą.

Wykorzystać potencjał

Problem z docenieniem najlepszych nauczycieli widzą także nauczycielskie związki, które uparcie bronią przywilejów zapisanych w Karcie. – W trakcie dyskusji nad zmianami w tej ustawie zaproponowaliśmy rozszerzenie ścieżki awansu zawodowego dla nauczycieli o kolejne trzy specjalizacje – mówi wiceszef ZNP Krzysztof Baszczyński. Wyjaśnia, że byłaby to oferta dla najlepszych, dyplomowanych pedagogów, którzy dzięki temu mieliby szansę potwierdzić swe wybitne kwalifikacje, a tym samym zdobyć wyższe uposażenia.

Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami MEN resortowe propozycje zmian w Karcie mają pojawić się do końca tego miesiąca. Wtedy okaże się, czy resort edukacji planuje jakieś zmiany w strukturze nauczycielskiej ścieżki kariery. Dyrektorzy szkół, z którymi rozmawialiśmy, na to nie liczą. Sugerują, że wsparcie dla najlepszych szkół mogłoby zostać zapisane w ustawie metropolitalnej. – Skoro dzięki niej mają rozwijać się najsilniejsze miasta i regiony, może warto by było zagwarantować też rozwój intelektualny – podpowiada Kosakowski.

Według badań ośrodka ds. dzieci wybitnie uzdolnionych w Rennes we Francji, ok. 2,5 proc. osób w wieku 6–16 lat ma ponadprzeciętne zdolności intelektualne. Oznacza to, że w Polsce jest około 120 tys. szczególnie uzdolnionych uczniów. Kraje europejskie wykorzystują ten potencjał. W Niemczech i w Szwecji wybitnie uzdolnieni uczniowie przenoszeni są ze szkół powszechnych do specjalistycznych placówek dla najlepszych. Podobne szkoły działają też w Austrii i na Węgrzech. We Francji funkcjonuje siedem publicznych gimnazjów dla młodych geniuszy oraz około 60 prywatnych szkół pracujących z takimi uczniami.

Cezary Urban zgadza się: to był edukacyjny transfer roku. Do grona nauczycielskiego jego szkoły, XIII Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie, dołączył Marek Golka. Niekwestionowany, najlepszy nauczyciel fizyki w kraju.

Szczecińska „trzynastka" przez wiele lat z rzędu wygrywała organizowany przez miesięcznik „Perspektywy" oraz „Rzeczpospolitą" ranking najlepszych szkół w kraju. W ostatniej, tegorocznej edycji została wskazana jako najlepsza szkoła piętnastolecia. Choć Urban zastrzega, że mówiąc o transferze roku ma na myśli własne podwórko, to nie ulega wątpliwości, że była to najważniejsza roszada kadrowa w całym sektorze edukacyjnym kraju.

Pozostało 94% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?