Ze względu na pandemię dzieci uczęszczające do świetlicy nie powinny się mieszać. Zajęcia mają być więc organizowane w grupach uczniów z danej klasy, ale tylko wtedy, gdy szkoła ma taką możliwość. Mają się odbywać w świetlicy szkolnej lub w razie potrzeby w innych salach dydaktycznych, które nie są wykorzystywane do bieżącej nauki. Tak wynika z zaleceń Ministerstwa Edukacji i Nauki, Ministerstwa Zdrowia i sanepidu. Dyrektorzy szkół i samorządowcy podkreślają, że są one nierealistyczne.
– Nigdzie nie ma możliwości, by zorganizować zajęcia świetlicowe osobno dla każdej klasy. Szkoła nie jest z gumy. Brakuje sal, nauczycieli i pieniędzy na wynagrodzenia dla dodatkowych osób prowadzących zajęcia świetlicowe – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. I dodaje, że tam, gdzie udało się pozyskać środki i pozwala na to plan lekcji, a świetlicy brak, organizuje się zastępczo godzinę lub dwie dłużej we własnej klasie z wychowawcą.
Czytaj też:
Czytaj więcej
Prawo zwalnia uczniów z zasłaniania ust i nosa, ale ministerstwo i sanepid mają swoje zalecenia. O obowiązku noszenia maseczki zadecyduje dyrektor szkoły.
W większości szkół zalecenia resortu zostaną jednak na papierze. Przecież trzeba je wcielić w życie tylko w miarę posiadanych możliwości.