– Po 2004 r. wraz z falą emigracji zarobkowej pojawił się nieznany dotąd problem uzupełnienia edukacji dorosłych Polaków za granicą – mówi Ewa Włoch-Bilińska, była dyrektorka szkoły dla dzieci i młodzieży przy polskiej ambasadzie w Rzymie. – Wiele osób, które przerwały naukę, chciałoby ją dokończyć i zdobyć maturę, by móc pójść za granicą na studia albo zdobyć lepszą pracę. Ale nie są w stanie zdać matury w kraju pobytu z powodu różnic w systemach edukacji i bariery językowej. Jedyną szansą jest polska matura.
Była dyrektorka wymyśliła więc, że należałoby powołać niepubliczne liceum ogólnokształcące dla obywateli polskich przebywających za granicą, które kształciłoby na odległość przez Internet. Szkoła miałaby siedzibę w Warszawie.
– Funkcjonowałaby podobnie jak szkoła dla dzieci obywateli polskich przebywających czasowo za granicą. Słuchacze płaciliby za naukę, więc nie obciążałaby budżetu – wyjaśnia.
Pod koniec 2007 r. z pomysłem założenia takiej szkoły z uprawnieniami placówki publicznej, która mogłaby wydawać państwowe świadectwa, Włoch-Bilińska zwróciła się do Kuratorium Oświaty w Warszawie. Kuratorium wydało opinię negatywną. Choć była dyrektorka wypełniała kolejne zalecania urzędników: zgromadziła kadrę nauczycieli, przeszkoliła ich, by mogli uczyć przez Internet, znalazła lokal na siedzibę liceum, założyła stronę internetową, szkoła wciąż nie może rozpocząć kształcenia. Powód? Włoch-Bilińska natrafiła na lukę w polskich przepisach.
– Szkoła dla dorosłych Polaków przebywających za granicą, którzy chcieliby się w ten sposób kształcić, nie istnieje w systemie oświaty – przyznaje Katarzyna Hall, minister edukacji.
Anna Kowalska, kierownik oddziału edukacji ustawicznej Kuratorium Oświaty w Warszawie, mówi: – Nie ma szczegółowych regulacji prawnych dotyczących edukacji w szkołach dla dorosłych w formie kształcenia na odległość. W obecnym stanie prawnym warunki organizowania i kształcenia na odległość są uregulowane w przepisach dotyczących kształcenia w formach pozaszkolnych, np. przez kursy.