We wrześniu 2009 r. rząd chce rozpocząć szkolną rewolucję i posłać sześciolatki do szkoły. Ministerstwo Edukacji już ogłosiło, że reforma nie obejmie od razu wszystkich 352 tys. dzieci urodzonych w 2003 roku. W pierwszym etapie reformy naukę wraz z siedmiolatkami zacznie tylko część sześciolatków. Jak dowiedziała się „Rz”, resort skłania się do tego, by pierwsze do szkół posłać te dzieci, które jako pięciolatki chodziły do przedszkoli.
W miastach do przedszkoli chodzi 54,5 procent dzieci. Natomiast na wsi zaledwie 14 procent
– W każdym regionie liczymy, dla ilu sześciolatków pójście do szkoły w 2009 r. będzie pierwszym kontaktem z zajęciami edukacyjnymi, a ile już chodziło do przedszkola – mówi Zbigniew Marciniak, wiceminister edukacji odpowiedzialny za przygotowanie programów nauczania dla sześciolatków. – Przygotowanie przedszkolne ma ogromny wpływ i będzie poważnie brane pod uwagę. Wysłać dzieci do szkoły jest najprościej, ale wcześniej trzeba wiedzieć, co się będzie dalej działo.
Oznacza to, że w pierwszych klasach najpierw znaleźliby się przede wszystkim uczniowie z miast. Bo według danych Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego tylko 14 proc. wiejskich dzieci chodzi do przedszkola, a w miastach 54,5 proc.
Prawdopodobnie nie będą to także dzieci z regionów, w których do przedszkoli chodzi kilka albo niewiele ponad 10 proc. dzieci w wieku od trzech do pięciu lat (m.in. województwa: podlaskie, zachodniopomorskie, warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie, lubelskie).