Od nowego roku szkolnego Ministerstwo Edukacji zamierza o połowę zmniejszyć w klasach I – III liczbę tzw. godzin do dyspozycji dyrektora. Są one opłacane z subwencji oświatowej i przeznaczane na zajęcia, które rozwijają zainteresowania uczniów albo pomagają im nadrabiać zaległości.
Jest już gotowy projekt rozporządzenia, które zmniejsza ich liczbę w klasach I – III z 12 do 6 (zostaną więc po dwie dodatkowe godziny na klasę). Powód? Od września 2008 r. wchodzi do podstawówek obowiązkowy język obcy od pierwszej klasy. Obiecał to były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Minister edukacji Katarzyna Hall postanowiła wprowadzić język kosztem „godzin dyrektorskich”. Resort uzasadnia, że zmniejszenie ich liczby „nie wpłynie negatywnie na realizację innych zajęć, gdyż w zdecydowanej większości szkół taką właśnie liczbę godzin (sześć) przeznaczano na dodatkowe zajęcia z języka obcego”.
– Nie wszystkie klasy mają teraz angielski – zaprzecza Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie. – Dzieci uczą się go na kursach i rodzice woleli, by dodatkowe godziny przeznaczyć na zajęcia plastyczne, sportowe, logopedyczne, gimnastykę korekcyjną.
Beata Eisler, szefowa SP nr 3 w Krakowie, dodaje: – Na każdej zabranej godzinie stracą uczniowie. Potrzebujemy czasu na pracę z nimi. Przychodzą do szkoły z różnymi zaniedbaniami. Jeśli nie będzie zajęć wyrównawczych i w najmłodszych klasach nie nauczą się porządnie czytać i liczyć, nie poradzą sobie w starszych.