Angielski od kołyski

Rozmowa: Mariusz Siara, dyrektor okręgowy Helen Doron Early English – Kraków

Aktualizacja: 26.02.2008 20:18 Publikacja: 26.02.2008 00:18

Angielski od kołyski

Foto: Rzeczpospolita

Red

Kiedy zacząć uczyć dzieci języka obcego?

Mariusz Siara, dyrektor okręgowy Helen Doron Early English – Kraków, metodyk nauki języka angielskiego: – Jak najwcześ-niej. Od ubiegłego roku metodą Helen Doron uczymy nawet trzymiesięczne maluchy. Najczęściej jednak rozpoczynamy kursy z dwulatkami.

Nie za wcześnie?

Nie, choć wielu rodziców miewa wątpliwości – jaki sens ma nauka, skoro dziecko jeszcze nie mówi? Ale przecież to normalne – po polsku też nie mówi. Tylko że w wieku dwóch lat zaczyna, i właśnie po polsku, bo w tym języku odbiera bodźce. My, analogicznie, dostarczamy bodźców po angielsku, choć w mniejszym zakresie, bo nie 24 godziny na dobę, lecz na cotygodniowych zajęciach oraz codziennie poprzez słuchanie audio CD. I w pewnym momencie te dzieci zaczynają mówić nie tylko po polsku, ale także po angielsku. Niektórym początkowo mieszają się języki, choć bardzo krótko. Postęp może nam się wydać mniej oszałamiający niż w wypadku dziecka chodzącego już do podstawówki, ale naprawdę warto naukę języka zaczynać jak najwcześniej,

Dlaczego? Może jednak lepiej poczekać, aż dziecko będzie mogło wykorzystać obcy język w praktyce, a nie do śpiewania piosenek?

Dwuletnie dziecko przyswoi znacznie mniej słów niż w tym samym czasie dziewięciolatek. Bo kumuluje wiedzę, miesiącami zbiera do siebie, a oddaje ją zazwyczaj dopiero po jakimś czasie. Ale ono nie ma kłopotów z tym, co onieśmiela dziewięciolatka. Potrafi poprawnie wymówić słowa, bo poznaje je, zanim wykształci się w pełni aparat mowy – a jest on nieco inny np. u Polaków, Francuzów, Anglików. Uczy się tych słów instynktownie, nie musi pamiętać, że pisze się je inaczej, niż wymawia. Pamiętajmy też, że dziecko, które zaczyna się wcześnie uczyć, nie miewa kłopotów z zapamiętywaniem, z przyswajaniem wiedzy w ogóle.

Tylko czy taka nauka nie jest za dużym obciążeniem dla kilkuletnich dzieci?

Nie, bo musi się łączyć z zabawą. Dwu-, trzyletnie dziecko nie zdaje sobie sprawy, że uczy się języka obcego, że to obcy język i żeby sobie poradzić w dorosłym życiu, warto znać go jak najlepiej. Ten rodzaj motywacji jest dla niego niezrozumiały. Za to chętnie będzie się uczyło nowych piosenek, słówek, spotka się z innymi dziećmi z grupy.

Kurs angielskiego dla małych dzieci zakłada obecność rodziców na zajęciach. W jaki sposób mogą oni pomóc dziecku w nauce także w domu?

Gdy dziecko jest bardzo małe – w domu, w samochodzie powinni dwa razy dziennie puszczać z płyty słuchanki, każda trwa około 20 minut i może po prostu dźwięczeć sobie w tle, nie trzeba się specjalnie na niej skupiać. Gdy dziecko jest już w wieku przedszkolnym, warto wspólnie przeglądać książeczki, które dostaje na zajęciach, powtarzać słówka, ale wszystko to w konwencji zabawy. Kiedy dziecko uczy się w początkowych klasach szkoły podstawowej, także warto pomagać mu w powtórkach i wspólnie spędzić trochę czasu nad angielskim. Jeśli oczywiście znamy ten język. Nie rozmawiajmy jednak z dzieckiem tylko po angielsku, nawet jeśli świetnie znamy język. Ono pozna, że to fałszywa sytuacja, nie zrozumie, dlaczego mama mówi do niego po angielsku, a do wszystkich innych po polsku. I jeszcze jedno: nie wymagajmy za dużo... Przecież w życiu codziennym nie żądamy od czterolatka, żeby kupił sobie po polsku bilet na pociąg. A podświadomie wielu z nas oczekuje, że po angielsku on tego właśnie się nauczy...

Czego jeszcze rodzice robić nie powinni?

Kiedy dziecko jest jeszcze na tyle małe, że chodzimy wspólnie na zajęcia, nie można go poganiać. A bywa, że słychać szepty babć i mam: no powiedzże, skoro pani pyta, przecież znasz odpowiedź. Nie można dziecka zmuszać do zaangażowania w zajęcia. Jeśli się wstydzi, nie chce się bawić z innymi, to trudno. Wcześniej czy później i tak się zainteresuje tym, co się dzieje dokoła niego. I odwrotnie: nie upominajmy go na zajęciach, żeby siedziało cicho i słuchało. Może właśnie jak wstanie i pobiega przez chwilę, to uaktywni szare komórki? O granicach dopuszczalnych zachowań zawsze warto porozmawiać z nauczycielem.

Natomiast w domu nie zmuszajmy dzieci do mówienia wierszyków i śpiewania piosenek podczas imienin czy innych rodzinnych spotkań, jeśli one nie mają na to ochoty. Bo nauka języka ma być dla nich czymś naturalnym, pozbawionym przymusu. Piosenkę, którą słyszało na zajęciach, nasze dziecko może zechcieć zaśpiewać dopiero po kilku miesiącach i tylko nam.

Nauka metodą Helen Doron jest rozplanowana na dziewięć kursów – od trzeciego miesiąca życia. Każdy z nich dostosowany jest do wieku dziecka...

Uwzględnia to, czy ono mówi, jak długo mówi, czy umie już pisać czy jeszcze nie. Kluczem do nauki małych dzieci jest zawsze słuchanie i pewna powtarzalność czynności – słuchania, mówienia, rysowania. Do wieku przedszkolnego nauka języka angielskiego przebiega tak jak przyswajanie ojczystego: w sposób naturalny. W szkole natomiast dzieci potrzebują już pewnego usystematyzowania – zaczynają uświadamiać sobie gramatykę, potrzebne jest im czytanie i pisanie. Taki rozwój językowy umożliwiają im najwyższe spośród wspomnianych dziewięciu kursów. Naukę metodą Helen Doron uczniowie kończą więc na ogół pomiędzy trzecią a piątą klasą podstawówki.

Czy w podobny sposób można uczyć dzieci innych języków? Czy przedszkolaki albo pierwszoklasiści często rozpoczynają naukę kolejnego obcego języka?

Dla dzieci w takim wieku nauka kolejnego języka, oczywiście według dostosowanej do ich możliwości metody, nie jest problemem. Tylko że w wypadku innych języków takich metod brakuje. Choć są wyjątki – przedszkola, w których uczy się francuskiego, szkoły językowe organizujące kursy niemieckiego dla dzieci. Zdarzają się kursy włoskiego czy hiszpańskiego, ale to naprawdę margines. Jeśli nie mamy do czynienia z mieszaną rodziną albo rodzice nie myślą o emigracji do Francji czy Niemiec, to stawiają przede wszystkim na perfekcyjne opanowanie przez dzieci angielskiego, zostawiając im wybór kolejnego języka.

Nie każdy lektor języka obcego podejmie się prowadzenia zajęć z dziećmi

– wymagają cierpliwości i odpowiedniego przygotowania. Jednak ci, którzy pracują z malcami na co dzień, podkreślają, że dzieci chłoną wiedzę znacznie szybciej niż dorośli. I że warto je uczyć obcych języków.

Kwestią sporną jest, kiedy rozpocząć naukę.

Kursy niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego i najpopularniejszego ze wszystkich języków – angielskiego dla uczniów pierwszych klas podstawówki, a czasem także przedszkolaków, znajdują się w ofercie niektórych szkół językowych i zagranicznych instytutów kulturalnych (takich jak British Council czy Instytut Francuski), które dysponują też odpowiednimi podręcznikami. Od 1985 roku coraz popularniejsza staje się metoda nauki angielskiego Helen Doron – przeznaczona dla dzieci, które jeszcze nie potrafią pisać, czytać, a często nawet... mówić.

Kiedy zacząć uczyć dzieci języka obcego?

Mariusz Siara, dyrektor okręgowy Helen Doron Early English – Kraków, metodyk nauki języka angielskiego: – Jak najwcześ-niej. Od ubiegłego roku metodą Helen Doron uczymy nawet trzymiesięczne maluchy. Najczęściej jednak rozpoczynamy kursy z dwulatkami.

Pozostało 96% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?