– Nie wahaliśmy się nawet przez moment – opowiada Cezary Gamalczyk, ojciec pierwszoklasisty Artura. Chłopiec w grudniu skończy sześć lat, a już wczoraj pierwszy raz poszedł do Szkoły Podstawowej nr 56 w Poznaniu. – Czasem warto spróbować czegoś nowego – mówi jego ojciec.
Artur będzie się uczył w klasie utworzonej specjalnie dla 27 zapisanych sześciolatków. W sali są rzutnik, interaktywna tablica, niskie stoliki, zabawki, dywany i miękkie siedziska. Dyrektor szkoły Andrzej Karaś wcześniej gorąco namawiał rodziców, by posłali dzieci do jego podstawówki. Ci mieli jednak wątpliwości. – Zebranie trwało aż cztery godziny – opowiada dyrektor.
W Tychach na Śląsku też namawiano. Do rodziców wysłano ankiety, w których pytano o oczekiwania, przygotowano kolorowe sale. – Bardzo się staraliśmy – przyznaje Aleksandra Cieślik, rzeczniczka tyskiego magistratu. – Przeważyła chyba negatywna kampania części rodziców. Do pierwszych klas poszło tylko 17 sześciolatków z 1020 w całym mieście.
Z kolei na Podkarpaciu najwięcej sześciolatków będzie w szkołach wiejskich. W podstawówce w Bachórcu w pierwszej klasie na siedmiu uczniów sześcioro to sześciolatki.
W Warszawie jest inaczej – do pierwszej klasy idzie co dziesiąty maluch, podobnie w Poznaniu. Rekordową liczbę sześciolatków wysyłają do szkół w Gdyni – 20 procent. Miasto zapewni szkołom nauczyciela wspomagającego, który pomoże nadrabiać dzieciom ewentualne zaległości.