Na czas pracy nauczycieli zwykło się patrzeć z dwóch perspektyw. Gdy żądają podwyżek wytyka się im, że pensum czyli czas spędzany przy tablicy wynosi 18 godzin i jest jednym z najniższych w krajach OECD. Gdy żądają zapłaty za pracę po godzinach na radach pedagogicznych, dyskotekach, wycieczkach, zielonych szkołach, za sprawdzanie zeszytów, klasówek, liczenia frekwencji, pisanie sprawozdań czy wreszcie opisywanie każdej z osobna oceny w dzienniku elektronicznym słyszą, że ich etat to 40 godzin tygodniowo. Tak, jak każdej osoby zatrudnionej w Polsce na umowę o pracę.