Na początku nie chciałem przyjeżdżać do Polski, inny język, z dala od rodziny. Gdybym jednak dzisiaj miał decydować, przyjechałbym tu jeszcze raz – wyznaje Mohammad Alsarraf, Irakijczyk, student biologii na Politechnice Warszawskiej.
Pochodzi z Bagdadu. Zaczął tam studiować, ale kiedy ataki terrorystyczne się nasiliły, a w jednym z nich zginął jego ojciec, rodzina postanowiła wysłać go na studia za granicę. W Polsce dostał stypendium. Jednym tchem wymienia zalety studiowania w naszym kraju: – Laboratoria są dobrze wyposażone. Mikroskopów, których używamy na uczelni, jest w moim kraju tylko kilka sztuk. Wykładowcy są otwarci na zagranicznych studentów.
W Polsce taniej
Obcokrajowcy najchętniej wybierają UW i Uniwersytet Jagielloński. Popularne są też uczelnie medyczne. Na medycynę do Polski wybierają się najczęściej młodzi ludzie z USA. Jednym z nich jest Mark Hansdorfer, student II roku na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Marzy, by zostać chirurgiem.
– W USA to by mi się nie udało. Studia są za drogie. Potrzebowałbym pół miliona dolarów. W Polsce o wiele mniej – mówi. Ale dodaje, że nie tylko dlatego zdecydował się na przyjazd. – Studia są krótsze, sześcioletnie. W USA musiałbym się uczyć osiem lat – wylicza.
Przyznaje, że Polscy studenci często pytają, czemu nie studiuje w USA. – Mówią, że Polska jest zacofana, że w USA są lepsze warunki – opowiada Mark. Ale jego zdaniem to oceny niesłuszne. – Uczymy się na światowym poziomie, korzystamy z tych samych podręczników co w Stanach, mówimy o tych samych, nowoczesnych metodach chemioterapii – tłumaczy, choć dodaje, że wyposażenie uczelni jeszcze trochę ustępuje zagranicznym. – Tam każdy student ma swojego iPada, sale są ładne i dobrze wyposażone. Tu brakuje mi dużej biblioteki, w której moglibyśmy się uczyć – zaznacza. – Różnią się też relacje student – wykładowca. – W USA jesteśmy po imieniu. Mogę powiedzieć do profesora Bill czy John. W Polsce to nie przejdzie.