Posłanie sześcioletnich dzieci do szkoły nie może oznaczać wtłoczenia ich w tradycyjne szkolne ławy. Oznacza to pełną zmianę systemu edukacyjnego na pierwszym etapie nauczania – czytamy w rekomendacjach dla polityki edukacyjnej, przygotowanych na zlecenie Ministerstwa Edukacji.
Ekspertyza „Droga edukacyjna sześciolatków – szkoła czy przedszkole?" sygnowana m.in. przez prof. Annę Brzezińską z Instytutu Psychologii Uniwersytetu im. Adam Mickiewicza w Poznaniu w ubiegłym roku trafiła do MEN. Trudno odnaleźć działania resortu, które potwierdzałyby, że ministerialni urzędnicy do rekomendacji się zastosowali.
Obniżenie wieku szkolnego nie może oznaczać wtłoczenia dzieci w szkolne ławy
Brzezińska pisze, że o ile nie widzi przeszkód w posłaniu młodszych dzieci do szkół, to zwraca uwagę na to, że placówki te powinny zostać odpowiednio przygotowane. I nie chodzi tu o szkolne place zabaw, których budową od kilku lat niezmienni chwali się resort edukacji, ale o organizację czasu pracy z dziećmi podczas lekcji, a także czasu pozalekcyjnego.
W jej ocenie gruntownym zmianom powinien zostać poddany schemat pracy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej. Wskazuje, że obecnie gotowość dziecka do szkoły warunkuje się zasobem wiedzy i umiejętności. Znakiem tego są zaobserwowane przez nią w warszawskich i poznańskich szkołach działania nauczycieli i komunikaty, które kierują do dzieci typu „nie umiesz tego zrobić", „jak mam z tobą pracować, skoro ty tego nie wiesz".