Jakie kluczowe wyzwania stoją dziś przed polskimi uczelniami wyższymi w kontekście zarówno demografii, jak i finansowania? W jaki sposób zmniejszająca się liczba studentów wpływa na funkcjonowanie uczelni, ich model finansowania oraz perspektywy rozwoju? Czy widzi pan konkretne strategie, które pozwoliłyby uczelniom skutecznie dostosować się do tych zmian?
Piotr Pokorny: Sektor szkolnictwa wyższego w Polsce zmaga się z problemem niedofinansowania, co znacząco utrudnia zapewnienie wysokiej jakości kształcenia oraz infrastruktury na poziomie konkurencyjnym w skali międzynarodowej. Dodatkowo, narastające zjawisko frustracji i wypalenia zawodowego wśród kadry akademickiej negatywnie wpływa na efektywność procesu dydaktycznego oraz atmosferę panującą na uczelniach. Jednym z kluczowych wyzwań pozostaje wysoki współczynnik rezygnacji studentów ze studiów, który generuje dodatkowe obciążenia finansowe i organizacyjne, przyczyniając się do wzrostu niestabilności kadrowej. Ponadto spadek autorytetu uczelni jako ośrodków wiedzy i innowacji, w obliczu rosnącej konkurencji ze strony alternatywnych źródeł informacji, takich jak internetowi „eksperci” i platformy edukacyjne, osłabia ich pozycję w społeczeństwie oraz na rynku pracy. Dodatkowym problemem jest brak skutecznej integracji szkolnictwa wyższego z długofalowymi strategiami rozwoju państwa, w tym politykami sektorowymi, takimi jak polityka energetyczna czy przemysłowa. Włączenie uczelni w proces kształtowania polityk publicznych pozwoliłoby na lepsze przewidywanie potrzeb rynku pracy oraz budowanie kapitału ludzkiego i kompetencyjnego just-in-time, co mogłoby znacząco zwiększyć ich rolę w gospodarce opartej na wiedzy.
Czy w obliczu malejącej liczby studentów oraz rosnących kosztów funkcjonowania uczelnie będą zmuszone do redukcji liczby kierunków lub ograniczania zatrudnienia kadry akademickiej? Jakie konsekwencje może mieć taki proces dla jakości kształcenia, stabilności akademickiej oraz atrakcyjności uczelni na rynku edukacyjnym?
Ograniczenie liczby kierunków może być koniecznością, choćby ze względów finansowych, choć należy pamiętać, że rachunek finansowy nie może być jedynym czynnikiem branym pod uwagę przy takich decyzjach. Likwidacja kierunków czy konsolidacja uczelni nie jest tak prostym rozwiązaniem, jak się wydaje, bo często pomija się daleko idące skutki społeczne takiego działania, jak choćby konieczność likwidacji wielu etatów, których nie da się w prosty sposób utrzymać. Konieczne będą zmiany prawne uelastyczniające zasady realizacji studiów wyższych, co pozwoli częściowo zoptymalizować koszty kształcenia przy założeniu utrzymania akceptowalnego poziomu jakości. Trzeba podkreślić, że liczba studentów zbliżona do tej z 2005 roku prawdopodobnie nie zostanie już osiągnięta. Prognozy wskazują na niewielki wzrost po 2025 roku, jednak zmiany demograficzne oraz ewolucja wyborów edukacyjnych i zawodowych sprawiają, że studia wyższe tracą na atrakcyjności. Młodsze pokolenia nie są już tak entuzjastycznie nastawione do studiów wyższych, przez co realna liczba studentów i absolwentów może spadać. Wobec tego uczelnie powinny skupić się nie tylko na pozyskiwaniu nowych studentów, ale przede wszystkim na utrzymaniu tych, którzy już rozpoczęli kształcenie – to powinno być obecnie ich priorytetem.
W jaki sposób uczelnie mogą skutecznie przyciągać nowych studentów oraz dostosowywać swoją ofertę dydaktyczną do dynamicznych zmian na rynku pracy? Czy uważa pan, że istnieją obszary kształcenia, które w Polsce są dziś niedoceniane lub wymagają intensywniejszego rozwoju?
Aby przyciągnąć nowych studentów, uczelnie powinny koncentrować się na tworzeniu nowoczesnych, elastycznych programów kształcenia. Kluczowym elementem tej strategii jest integracja wiedzy teoretycznej z praktycznym zastosowaniem, co umożliwi studentom rozwój kompetencji o uniwersalnym charakterze, niezależnych od specyfiki danej branży. W szczególności należy kłaść nacisk na umiejętności, takie jak efektywne uczenie się, analiza i wizualizacja danych, negocjacje, zarządzanie projektami czy kompetencje w zakresie wystąpień publicznych. Nawet po zmianie miejsca pracy takie umiejętności będą wciąż aktualne i potrzebne. W takiej sytuacji zwiększa to też szansę, że taki absolwent wróci do uczelni na doszkolenie w ramach krótszych form kształcenia.
Czy można zauważyć wyraźną zmianę w podejściu młodych ludzi do edukacji akademickiej, np. w zakresie jej praktyczności, elastyczności czy powiązania z rynkiem pracy? Jak uczelnie mogą lepiej odpowiadać na te potrzeby?
Współcześni studenci oczekują, że ich inwestycja w edukację przyniesie szybkie i wymierne korzyści, takie jak stabilne zatrudnienie czy awans zawodowy. Choć nie zawsze wyrażają to bezpośrednio, istotne jest dla nich kompleksowe wsparcie – zarówno merytoryczne (doradztwo edukacyjne, pomoc dydaktyczna), jak i organizacyjne (wsparcie psychologiczne, finansowe, socjalne itp.). Nasze badania wskazują, że studenci coraz bardziej potrzebują jasnej ścieżki rozwoju zawodowego. Uczelnie powinny więc projektować swoją ofertę w sposób holistyczny, tworząc wyraźne połączenia tradycyjnych studiów wyższych z kursami, szkoleniami czy studiami podyplomowymi. Jednocześnie kluczowe staje się uwzględnienie praktycznego wymiaru kształcenia – nie każdy kierunek musi mieć charakter stricte zawodowy, jednak studenci powinni rozumieć, w jaki sposób zdobywana wiedza będzie później stosowana w dalszej edukacji lub w pracy. Edukacja powinna nie tylko dostarczać wiedzy, ale także przygotowywać do realnych wyzwań rynku pracy – także na profilu ogólnoakademickim.
Czy dostrzega pan konkretne innowacje, które mogłyby pomóc uczelniom w utrzymaniu stabilności i atrakcyjności oferty edukacyjnej?
Innowacji warto szukać w krótszych formach kształcenia. Jednym z ciekawych, choć wymagających logistycznie rozwiązań, jest model subskrypcyjny, w którym student, opłacając czesne, zyskuje dostęp do pełnej oferty kursów i szkoleń uczelni, w tym studiów podyplomowych. Zamiast świadectwa studiów podyplomowych może otrzymywać wówczas zaświadczenia ukończenia konkretnych kursów, a jeśli skompletuje określone kursy według ustalonego curriculum, to podchodzi do egzaminu dyplomowego i otrzymuje świadectwo ukończenia studiów podyplomowych. Równie istotne są innowacje technologiczne, które czynią edukację bardziej interaktywną i immersyjną. Młode pokolenie swobodnie funkcjonuje w środowisku cyfrowym, dlatego integracja nowoczesnych technologii w procesie kształcenia staje się nie tylko atutem, ale wręcz koniecznością.
Jak według pana zmieni się model funkcjonowania uczelni wyższych w Polsce w perspektywie najbliższych dekad? Na co powinni być gotowi rektorzy?
Rynek szkolnictwa wyższego się skurczy i pozostaną najsilniejsi gracze. Mniejsze publiczne uczelnie zawodowe zostaną wchłonięte przez większe jednostki akademickie, a w sektorze niepublicznym pozostanie ok. 50–100 uczelni, z czego około 20 będzie kształcić większość studentów. Patrząc z perspektywy uczelni, kierunki studiów coraz rzadziej są powiązane z określonym zawodem (z wyjątkiem nielicznych kierunków powiązanych z uprawnieniami zawodowymi). Wydaje się więc, że przyszłość należy do elastycznych makrokierunków dyscyplinowych czy nawet dziedzinowych. Studenci, we współpracy z doradcami edukacyjno-zawodowymi, będą komponować własne ścieżki edukacyjne, dobierając przedmioty z szerokiej oferty (z uwzględnieniem zróżnicowanego stopnia trudności i wymagań wstępnych). W ten sposób student elastycznie będzie kształtował swoje kompetencje, dopasowując je do swoich predyspozycji i potrzeb, a po spełnieniu wymagań formalnych i merytorycznych będzie mógł ubiegać się o dyplom ukończenia studiów wyższych w zakresie dyscypliny lub dyscyplin. W takim wariancie to suplement do dyplomu będzie miał kluczowe znaczenie, bo będzie szczegółowo charakteryzował efekty uczenia się opanowane przez taką osobę – swoisty paszport kompetencyjny. Tradycyjne kształcenie utrzyma się głównie w przypadku kierunków ściśle powiązanych z uprawnieniami zawodowymi, których większość zostanie objęta standardami kształcenia. ©℗
—rozmawiała Agnieszka Usiarczyk