Słyszałam, że rozważa Pan wprowadzenie na UJ nauki zdalnej. Wszystko przez ceny prądu.
Takie plany mogą dotyczyć roku 2023. Ostatniego dnia grudnia 2022 r. kończy się nam obecna umowa z dostawcą prądu. Przy ofercie, którą UJ otrzymał we wrześniu, aby podołać kosztom, rzeczywiście powinienem podjąć decyzję o przejściu na zdalne nauczanie. To byłoby dramatycznym gestem po dwóch latach akademickich, w których nauczano online. Faktycznie nie ma możliwości uniesienia ciężaru nowych opłat za prąd. Oferta opiewa na kwotę o 154 mln zł wyższą niż przewidzieliśmy w planach naszego uniwersytetu. Podniesiono nam stawki prawie o 700 proc.
Czekamy więc na realizację propozycji rządu. Wicepremier Jacek Sasin zaproponował cenę maksymalną dla odbiorców wrażliwych, czyli między innymi szkół wyższych, w wysokości 618,24 zł za MWh. Sądzę, że taka kwota w obecnej sytuacji rynkowej odpowiada budżetowi każdej uczelni. Ważna dla nas jest też gwarancja, że firma, z którą mamy umowę, podpisze z nami następną - opiewającą właśnie na kwotę 618,24 zł. Jeśli takiej gwarancji nie będzie, może okazać się, że woli realizacji dostawy za tę cenę nie wyrazi żadna firma. Dopóki jednak nowe przepisy nie zostaną uchwalone, nie będę spokojny. Trudno myśleć o wyłączeniu aparatury badawczej. Zajęcia praktyczne też muszą być realizowane. Można ograniczać kształcenie stacjonarne, ale nie wszędzie można przejść na naukę online.
Czytaj więcej
Nie tylko zagrożenie sytuacją epidemiologiczną, ale również nieodpowiednia temperatura będą uprawniały dyrektora przedszkola czy szkoły do wprowadzenia zajęć zdalnych.
Pieniędzy brakuje nie tylko na rachunki. Czy to prawda, że pracownicy naukowi zarabiają tyle samo, co osoby sprzątające?