Tłumacząc założenia pierwszego podejścia do lex Czarnek, w wywiadzie dla Radia Wrocław, z czerwca 2021 roku, minister mówił, że „nie ma czegoś takiego jak autonomia szkół”. Bo to organ nadzoru pedagogicznego „musi nadzorować, żeby we wszystkich szkołach w Polsce była realizowana podstawa programowa.”. Ale możliwość zwolnienia z pracy dyrektora, a na tym przepisie ministrowi zależy chyba najbardziej, nie jest dbaniem o realizację podstawy programowej. To bowiem, według ministra odpowiedź na „sytuację, która wymyka się spod kontroli, zwłaszcza w dużych miastach”, kiedy do szkół „wchodzą jakieś stowarzyszenia”, które wprowadzają treści „ niezgodne w podstawą programową i indoktrynują dzieci”. Przykład? Minister Czarnek odpowiedział bez wahania: „indoktrynacja młodzieży z podstawówek i z przedszkoli przez tzw. „Tour de Konstytucja”.
Nie jest przypadkiem, że w radiowym, emitowanym na żywo wywiadzie, padł właśnie taki przykład. Według twórców tej inicjatywy, jej celem realizowanym w dwóch edycjach (2021 i 2022), jest „misja umacniania społeczeństwa obywatelskiego. Społeczeństwa świadomego i wyedukowanego prawnie. To projekt, który tworzy więzi i buduje relacje społeczne, relacje pomiędzy organizacjami, uczy współpracy i odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość. Projekt, który otwiera społecznościom lokalnym oczy na ich prawa i obowiązki. Te zawarte w naszej Konstytucji, ale i prawie unijnym i dalej międzynarodowym”. Trudno sobie wyobrazić bardziej niebezpieczną z punktu widzenia ministra, działalność.
Bo wszystko inne – w tym warsztaty, czy lekcje o prawach osób LGBT, czy prawach kobiet, dobrostanie zwierząt, zdrowiu reprodukcyjnym, czy Unii Europejskiej, to konsekwencja respektowania zasad konstytucyjnych i praw człowieka. Chodzi więc o to, by szkoła nie wychowywała świadomych obywateli, potrafiących egzekwować swoje prawa, tylko patriotów, kształtowanym w historycznym paradygmacie bohaterskiej i wyłącznie chwalebnej przeszłości. Temu służy przedmiot HiT, dofinansowanie wycieczek do miejsc pamięci, liczne konkursy, akademie i uroczystości, ze zmianami w kanonie lektor włącznie.
Czytaj więcej
Władza pokazuje nauczycielowi, że jest marnie opłacanym robotnikiem na taśmie, który ma wykonywać polecenia. A przecież bez wolnej szkoły nie będzie wolnych umysłów i przyszłości tego kraju – mówi prof. Marek Konopczyński, pedagog, Uniwersytet w Białymstoku, KNP PAN.
Jednocześnie resort edukacji i nauki konsekwentnie pracuje na rzecz ekonomicznego wypchnięcia z zawodu nauczyciela najzdolniejszych i najbardziej ambitnych pedagogów oraz świadomie nie wchodzi w dialog ze związkami zawodowymi, i to nie tylko ze znienawidzonym ZNP, ale i nauczycielską „Solidarnością”. Oficjalna wersja jest taka, że nauczycieli nie brakuje, a jeśli brakuje, tym gorzej dla nich. Nauczać mogą emeryci.