Była premier, gość programu "Graffiti", stwierdziła, że jest różnica między nią a premierem Morawieckim. Polega ona na tym, że za rządów Ewy Kopacz ówczesna minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska nie bała się wyjść do strajkujących nauczycieli i z nimi rozmawiać.
- Na tym polega praca rządu, że minister odpowiedzialny za swoją działkę, nie boi się strajkujących, rozmawia z nimi, znajduje dla nich czas - mówiła była premier.
Kopacz zarzuciła, że do strajku nauczycieli doszło dlatego, iż rządzący nie chcieli dogadać się z tym środowiskiem.
- Rząd stał na boku, powtarzał jak mantrę te same propozycje, które były nie do przyjęcia, nie cofnął się ani o centymetr, żądając jednocześnie od strajkujących, żeby to oni ustępowali - mówiła. Dodała, że to nauczyciele na własnych barkach ponieśli "deformę" edukacji, która zafundował im rząd.
Kopacz zaapelowała do rządzących, by nie uciekali przed odpowiedzialnością za bałagan, który sami zgotowali.