– Wiem, że zawód nauczyciela to nie jest prosta sprawa, że do tej pory satysfakcją nauczyciela były głównie przyszłe losy jego uczniów, a sama praca często dostarczała zgryzoty i często lichej zapłaty – mówił wczoraj rano premier Donald Tusk na ogólnopolskiej inauguracji nowego roku szkolnego w Przodkowie koło Gdańska.
Premier przypomniał, że rząd planuje podwyżki. Średnio 10 procent w ciągu roku. – To ciągle za mało, ale to oznacza, że za cztery lata to wynagrodzenie nie będzie już powodem do wstydu dla polskiego państwa – powiedział premier. Minister edukacji Katarzyna Hall, która też pojechała do Przodkowa, również podkreślała, że rząd robi wszystko, by poprawić sytuację finansową nauczycieli.
– Co z tego, że rząd mówi
o 10-procentowych podwyżkach, skoro nadal płace nauczycieli z największym stażem będą niskie. Bo ich kosztem wzrosną pensje stażystów – mówił z kolei prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz do nauczycieli, którzy wczoraj w Warszawie protestowali przed siedzibą resortu edukacji.
Pikietę zorganizował ZNP. Przyjechało ok. 800 pracowników oświaty, głównie związkowych działaczy. Dołączyło kilkadziesiąt osób z „Solidarności” i Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Dzwonili szkolnymi dzwonkami, gwizdali. Machali flagami ZNP i transparentami z hasłami „Bronimy prawa do godnego życia”, „Wieje HALLny, wieje, SZUMI LAS dokoła, czy z tego tornada ocaleje szkoła?”.