[b]Rz: W jakiej kondycji jest polski system edukacji pod względem zastosowania nowoczesnych technologii?[/b]
[b]Marek Hołyński:[/b] Polska pod tym względem jest zdecydowanie poniżej średniej, ale jesteśmy świadkami wielu inicjatyw, które są interesujące i które w różnych ośrodkach próbują tę sytuację zmienić. Jest sporo przykładów przodujących systemów edukacyjnych w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych, które u nas w dużej mierze są wykorzystywane i mimo anachroniczności naszego systemu edukacyjnego plusem jest to, że mamy niezwykle zdolną młodzież. Istnieją też pewne programy unijne, które wspierają działania w dążeniu do polepszenia sytuacji. Obserwujemy wiele działań społecznościowych. Dzięki temu, że Internet zapewnia świetną komunikację, tworzą się grupy zainteresowań. To są grupy rodziców i uczniów, które wzajemnie sobie pomagają, a z tego czasem powstają inicjatywy warte uwagi. Swój wkład mają również organizacje społeczne, takie jak choćby Polskie Towarzystwo Informatyczne i program europejskiego komputerowego prawa jazdy, które tłumaczymy jako certyfikat umiejętności komputerowych, żeby ktoś przypadkiem nie pomylił go z prawem jazdy na samochód. Program ten obejmuje sześć praktycznych kursów umiejętności, które trzeba posiadać, używając komputera i jednego teoretycznego. Zainteresowanie kursem jest bardzo duże, zwłaszcza wśród młodzieży. Certyfikat jest honorowany na całym świecie. Jeśli trzech polskich studentów jedzie do letniej pracy w hotelu w Irlandii czy w Wielkiej Brytanii, to dwóch pracuje przy myciu garnków, a trzeci, który ma certyfikat, jest zatrudniany w recepcji i obsługuje komputer. Zainteresowanie certyfikatem jest także w administracji publicznej.
W niektórych krajach Europy taki certyfikat jest już wymagany od urzędnika państwowego. Urzędnik musi po prostu wykazać, że potrafi znaleźć się w środowisku, które wymaga nowoczesnych narzędzi.
[b]Co pana zdaniem jest największą barierą dla wdrażania w polskim systemie edukacyjnym nowoczesnych technologii? Pieniądze?[/b]
Pieniądze wchodzą w grę w mniejszym stopniu, choć są przypadki, że odgrywają kluczową rolę. Sądzę, że największą barierą jest bierność środowiska i przyzwyczajenie do starych wzorców. To jest główny problem. Kolejny to nieuświadamianie sobie potrzeb. Istniało wiele inicjatyw, jak choćby program „Komputery dla szkół”. Powstawały pracownie komputerowe, które w większości były wykorzystywane w znakomity sposób, ale były też miejsca, gdzie komputery stały zamknięte na klucz. Dlaczego? Ponieważ nikt nie potrafił w uczniach wygenerować potrzeby ich używania. Znam przypadek autobusu wyposażonego w sprzęt komputerowy, który jedynie stał gdzieś na podwórku, ponieważ nikt nie umiał go właściwie wykorzystać. Finanse, jak pokazują takie sytuacje, nie są najważniejsze. Tym bardziej że pieniądze mamy. Są środki własne, pieniądze unijne i są one wykorzystywane z pożytkiem.