[b] Pracował pan na Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana w Monachium. Jakie widzi pan różnice w funkcjonowaniu polskich i niemieckich uczelni? [/b]
[b]Sebastian Maćkowski, laureat programu Welcome Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej dla wracających z zagranicy uczonych:[/b] Inny jest sposób zatrudniania. Na uniwersytecie, na którym pracowałem, pracowników naukowych zatrudniało się w drodze konkursów. Kandydaci prezentowali pomysły, co chcą robić. W Polsce duża część kadry jest na uczelni niejako przez zasiedzenie. Tam, gdzie pracowałem, i po doktoracie, i po habilitacji, trzeba było popracować na innej uczelni. Takie oderwanie od korzeni oznacza, że trzeba zaczynać wszystko od nowa i być aktywnym. To mobilizuje.
[b]W Niemczech zatrudnienie uzależnia się od publikacji?[/b]
To raczej kwestia mentalności. Nie można zostać z tyłu. Nie wypada nie publikować. Jak się wejdzie na strony profesorów, każdy ma przynajmniej dziesięć publikacji na rok, przeważnie w pismach o wysokim tzw. impact faktorze, czyli współczynniku wpływu na naukę.
[b]Wielu polskich naukowców twierdzi, że problemem jest zbyt małe dofinansowanie badań. [/b]