Tak wynika z raportu „(Bez) płatne studia 2011", do którego dotarła „Rz". Porównuje on czesne z dwóch ostatnich lat na studiach płatnych w 131 uczelniach publicznych i 325 niepublicznych. Publikację przygotował Instytut Rozwoju Kapitału Intelektualnego im. Sokratesa.
– Rynek szkolnictwa wyższego jest rynkiem, na którym jest popyt, podaż i są ceny – zauważa ekonomista dr Bartłomiej Gorlewski, współautor raportu. – Dużo się mówi, że niż demograficzny, który od 2005 r. wchodzi na uczelnie, zwiększy konkurencyjność szkół oferujących płatne studia. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy niż powoduje obniżki opłat za studia.
Co się okazało? Czesne na dziesięciu najpopularniejszych kierunkach niemal się nie zmienia. Za psychologię i zarządzanie w tym roku akademickim studenci płacili średnio tylko o 20 zł mniej za semestr niż w roku 2009/2010 (odpowiednio 2380 zł i 1827 zł), a za pedagogikę zaledwie o 5 zł mniej (1676 zł).
– Albo uczelnie nie mogą wprowadzić niższych opłat, bo upadną, i obecne ceny doszły do granicy rentowności, albo nie ma pierwszej, która by obniżyła radykalnie cenę, bo istnieje obawa, że obniżka to sygnał, iż uczelnia kształci tanio, czyli źle – ocenia socjolog dr Dominik Antonowicz, współautor raportu.
Rektorzy uczelni niepublicznych twierdzą, że opłaty nie mogą być już niższe. – Konkurując z uczelniami publicznymi, które na płatnych studiach kształcą w budynkach wyposażonych i utrzymywanych z pieniędzy z budżetu państwa, już zeszliśmy z cenami za studia do poziomu kosztów własnych – mówi prof. Mirosław Zdanowski, rektor Akademii Finansów w Warszawie, prezes Stowarzyszenia Rektorów i Założycieli Uczelni Niepublicznych.