– Nabór na te studia jest ciągły. Decyduje kolejność zgłoszeń. Gdy jest już 30 chętnych, zamykamy listę, a następni chętni będą mogli wystartować za rok.
Studia odbywają się w weekendy. Poza standardowymi zajęciami, czyli wykładami i seminariami, zawierają też dużą liczbę zajęć praktycznych. Takich jak hatha-joga, shat kriyas, pranayama, pratyahara, dharana i dhyana. Koszt to 3,5 tysiąca złotych za dwuletnie studia. Tyle samo trzeba zapłacić za techniki relaksacyjne (to kierunek nie aż tak unikatowy, można go też studiować np. na AWF w Warszawie). Studia powstały kilka lat temu i też cieszą się sporą popularnością. – Na pewno wprowadzają studenta w pewien stan relaksacji. Przynajmniej od czasu do czasu. Ale to trochę przy okazji, bo przecież chodzi o to, by to po studiach umieli wprowadzać w taki stan innych. To jest idea, ale by kogoś prowadzić, trzeba samemu to umieć – tłumaczy Bartoszewicz. W programie znalazły się m.in. humanistyczne podstawy technik relaksacyjnych, biologiczne podstawy masażu i ćwiczeń relaksacyjnych, trening autogenny Schulza, trening progresywny Jacobsona, joga i orientalne techniki relaksacyjne, ćwiczenia tai-chi, zen-shatzu i masaż relaksacyjny.
Oba kierunki dostępne są dla wszystkich absolwentów szkół wyższych i zawodowych. Nie muszą się martwić nawet ci, dla których WF w szkole był katorgą. Wrocławski AWF zniósł bowiem egzaminy sprawnościowe na wszystkie kierunki. – W żaden sposób nie obniżyło to poziomu szkolenia – zapewnia Bartoszewicz. – Jeśli ktoś sobie nie radzi, to ma dwa wyjścia: albo korzystając z bazy AWF, się podszkolić, albo po prostu zmienić uczelnię po kilku miesiącach studiów.
Różowa przyszłość
Unikatowo w skali AWF prezentuje się kierunek kosmetologii na Uniwersytecie w Białej Podlaskiej. Wydział umożliwia zdobycie wiedzy z zakresu m.in. dermatologii, chemii kosmetycznej, chirurgii plastycznej, daje też wiedzę praktyczną dotyczącą choćby kształtowania sylwetki. Uczelnia reklamuje, że z licencjatem w ręku łatwiej znaleźć zatrudnienie m.in. w gabinetach kosmetycznych czy odnowy biologicznej, a także w firmach kosmetycznych.
Ale to nic w porównaniu z tym, jak uczelnia reklamuje inny swój kierunek – turystykę i rekreację. To naprawdę wygląda jak marzenie i czyni go unikatowym w skali kraju. Uczelnia wabi hasłem: „Nie wymagamy od Ciebie najwyższej sprawności fizycznej. Wystarczy, że lubisz aktywnie spędzać czas". A na stronie internetowej można znaleźć takie informacje: „Studenci kierunku turystyka i rekreacja są uczestnikami wycieczek turystyczno-krajoznawczych oraz wyjazdów na targi turystyczne, wycieczek do uzdrowisk i ośrodków sportowo-rekreacyjnych. Odbywają obozy wędrowne, obozy letnie i zimowe, rajdy turystyczne, obozy survivalowe, praktyki w kraju i za granicą". Oczywiście są też wykłady, seminaria i ćwiczenia, ale w oczekiwaniu na kolejny wyjazd powinny szybko mijać.
W ten sposób można zrobić zarówno licencjat, jak i magisterkę. Ten kierunek obecny jest zresztą także na innych uczelniach sportowych, m.in. we Wrocławiu, Gdańsku, Katowicach i Krakowie. Nigdzie jednak nie jest przedstawiany w tak różowych barwach.