Utrzymanie się tylko ze stypendium doktoranckiego jest niemożliwe. Twierdzą tak wszyscy ci, którym udało się je zdobyć. Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym stypendium takie nie może być niższe niż 60 proc. minimalnego zasadniczego wynagrodzenia asystenta, waha się więc od 1 tys. do 1,5 tys. zł netto w zależności od uczelni.
Doktoranci mogą się również starać o stypendium za wyniki w nauce. W ich zasięgu są również stypendia: socjalne, na wyżywienie, mieszkaniowe i dla osób niepełnosprawnych. W tym wypadku pieniędzy też jest niewiele. Środki te trafiają do jednego worka dla studentów i doktorantów. Ci drudzy otrzymują zaledwie 3 proc. z całej stypendialnej puli. Doktoranci dwoją się więc i troją, by zarobić na utrzymanie i zdobyć pieniądze na prace badawcze. Jakie mają możliwości?
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu na początku lipca zakończył nabór na interdyscyplinarne matematyczno-przyrodnicze studia doktorskie. Ponieważ finansowane są ze środków unijnych, a dokładniej z programu operacyjnego „Kapitał ludzki", uczelnia dostała na nie 4,5 mln zł. Dzięki temu 16 doktorantów ma tam zapewnione czteroletnie nieopodatkowane stypendium w wysokości minimum 2,5 tys. zł miesięcznie.
Uniwersytet zapewnia również każdemu doktorantowi pokrycie kosztów wyjazdów i szkoleń. Specjalnie dla nich na uczelni będą organizowane dodatkowe interdyscyplinarne wykłady. Kandydaci, by ubiegać się o te studia, przeszli rozmowę kwalifikacyjną. Komisja brała też pod uwagę m.in. ich publikacje naukowe, wystąpienia na zjazdach i sympozjach, uczestnictwo w kołach naukowych oraz średnią ze studiów II stopnia.
Kandydatów na studia rekrutowano na konkretne projekty badawcze, dokładnie wiedzą wiec, za co i w jakich dziedzinach odpowiadają. 16 doktorantów trafi pod opiekę dwóch promotorów.