– Prawdopodobnie we wrześniu nauczyciele w ogóle nie otrzymają dodatków motywacyjnych – mówi nam dyrektorka jednej z tamtejszych szkół (prosi o anonimowość).
Dlaczego? Dyrektorzy nie przekazali informacji o wysokości kwot, jakie powinny trafić na konto szkół, do dzielnicowego biura finansów oświatowych. Czekają na wyjaśnienie zamieszania z dodatkami. Spór dotyczy pieniędzy dla ok. 2,4 tys. pedagogów.
Dzielnica Mokotów ustaliła, że na jeden etat nauczycielki przeznaczy średnio po 200 zł. – Tymczasem ze znowelizowanej w lipcu uchwały Rady Warszawy wynika, że średnio na etat powinno przypadać 450 zł. Naszym zdaniem dzielnica złamała prawo – uważa Urszula Woźniak, szefowa mokotowskiego oddziału ZNP.
– Mieliśmy do tego prawo – odbija piłeczkę Krzysztof Skolimowski, zastępca burmistrza dzielnicy. – Brakuje nam pieniędzy w budżecie. Sytuacja ta może potrwać do końca tego roku – dodaje. Zapewnia, że to dyrektorzy szkół mają podejmować decyzje, komu i ile dać dodatku – nauczyciele mogą otrzymywać go w wysokości od 150 do 900 zł.
Wiceburmistrz tłumaczy, że pieniądze na wyższe dodatki mogą się znaleźć, jeśli zwiększą się dochody dzielnicy, „gdy uda się sprzedać dwie nieruchomości". Nie ujawnia, ile teraz brakuje mu w budżecie.