W parze z naukowcami mogą wiele zdziałać. Zyskają także uczelnie i studenci. Zbliżenie do siebie świata nauki i gospodarki to jedno z większych wyzwań.
Brak porozumienia uczelni z biznesem wynika m.in. z braku zachęt ze strony władz państwowych, problemów z komunikacją obu środowisk, braku zrozumienia i niewiedzy o swoich potrzebach. W ostatnich latach uczelnie skupiły się głównie na dydaktyce, a przedsiębiorcy zaczęli szukać rozwiązań technologicznych u sprzedawców, np. woleli kupić gotową maszynę niż podjąć próbę zbudowania ze światem nauki własnego innowacyjnego podejścia. Dziś to się powoli zmienia. Szkoły wyższe stoją przed koniecznością poważnych transformacji. Stają się bardziej aktywne w sferze komercyjnej, głównie dla własnej korzyści, ale także z uwagi na znaczenie, jakie mają dla gospodarki krajowej firmy rozwijające nowe technologie. Podejmują wiele inicjatyw w dziedzinie zaawansowanych technologii: uruchamiają centra transferu technologii, parki, inkubatory. Jednym z przykładów jest otwarte przy Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym Centrum Bioimmobilizacji i Innowacyjnych Materiałów Opakowaniowych, które zajmuje się m.in. badaniami nad unieruchamianiem żywych komórek oraz mikroorganizmów, bioimmobilizacją substancji biologicznie aktywnych. Z tych badań mogą skorzystać np. producenci, którzy nie mają własnych działów badawczo-rozwojowych, oraz producenci urządzeń dla przemysłu, którzy mają możliwość przetestowania swojej aparatury w ośrodku.
Zyskują obie strony
Za wzór stawiana jest Akademia Górniczo-Hutnicza. Współpracuje z 270 firmami z wielu branż. Sposób współpracy jest różny. – Jedne firmy zapraszają na staże, inne fundują stypendia najlepszym lub wyposażają uczelniane laboratoria badawcze, prowadzą szkolenia, by potem zatrudnić wyszkolonych żaków. Zyskują obie strony. Przemysł dostaje wyszkolonych fachowców, a młodzi żacy możliwość pracy w wymarzonym zawodzie – mówi prof. Tadeusz Słomka, rektor AGH. Coraz częściej powstają też kierunki studiów na specjalne zamówienie przedsiębiorców. Przykładem jest chemia budowlana, którą dwa lata temu otwarto na trzech uczelniach: na Politechnice Gdańskiej, Łódzkiej i AGH.
Rzeszowska Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania współpracuje m.in. z Lufthansą. Firma uczestniczy w procesie dydaktycznym studiów Aviation Management (zarządzanie lotnictwem), organizuje także staże i praktyki. – Biorąc pod uwagę dynamikę rozwoju sektora lotniczego w Polsce i na świecie, perspektywy przed absolwentami są bardzo duże. Nasz główny cel to zadowoleni z kompetencji absolwentów pracodawcy. Można to osiągnąć jedynie poprzez kształcenie praktyczne dostosowane do potrzeb gospodarki. Na bieżąco rozszerzamy i udoskonalamy proces kształcenia oparty na praktyce i aktywnych metodach dydaktycznych – mówi Urszula Pasieczna, rzeczniczka uczelni. Od nowego roku studenci będą mieli zajęcia z warsztatu biznesowego, które poprowadzą praktycy biznesu. Uczelnia ma fundusz inwestycyjny, który będzie wspierał lepsze pomysły. – Realizujemy też granty, które dadzą kapitał zalążkowy najbardziej innowacyjnym przedsięwzięciom. Jedna firma może otrzymać nawet do 200 tys. euro w projekcie Innofund. Chodzi o to, by nauczyć studenta wykorzystywania wiedzy np. do rozwiązywania problemów, pracy w grupie – dodaje.
W rzeszowskiej uczelni sporo zajęć praktycznych prowadzą przedstawiciele biznesu. Ponadto uczestniczą oni w przygotowaniu procesu dydaktycznego, opiniują plany studiów, by były zgodne z potrzebami pracodawców. – Współpraca z biznesem to korzyść dla obu stron: studenci zdobywają cenne doświadczenie, wiedzę praktyczną i poznają kulturę organizacyjną największych firm. Pracodawcy zdają sobie sprawę, że nawiązując współpracę z nowoczesną uczelnią, która swoją ofertą dydaktyczną podąża za dynamicznymi zmianami na rynku pracy, mogą zyskać spośród jej studentów i absolwentów wartościowych pracowników – dodaje.