Polska lokalna kontra rząd

Dziś do Sejmu trafią projekty ustaw, które mają pomóc samorządom zarządzać edukacją i zwiększyć dochody

Publikacja: 27.09.2012 02:15

Polska lokalna kontra rząd

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodkowski Krzysztof Skłodkowski

Samorządowcy alarmują, że grozi im bankructwo. Powodem są malejące dochody i rosnące obciążenia. Resort edukacji do końca roku przedstawi swoje założenia zmian w Karcie nauczyciela oraz w ustawie o systemie oświaty. Mają one m.in. zreformować system awansu zawodowego i wynagradzania nauczycieli – zadeklarował wczoraj wiceszef MEN Maciej Jakubowski podczas Samorządowego Kongresu Oświaty, który „Rz" objęła patronatem.

Samorządowcy mają swój pomysł na oświatę i dlatego przygotowali własny projekt nowelizacji ustaw regulujących system edukacji, który dziś złożą w Sejmie na ręce szefa Komisji ds. Samorządu. Choć propozycje zmian wywołały ostrą reakcję nauczycielskich związków i zapowiedź strajku, pomoc w ich przeforsowaniu zadeklarowała wczoraj Ligia Krajewska z PO. Samorządy chcą m.in., by Karta obejmowała tylko nauczycieli tablicowych, chcą też zwiększyć wymiar pensum z 18 do 20 godzin, domagają się zniesienia dodatku uzupełniającego, który gwarantuje im określony wymiar pensji.

Zmiany oświatowe to niejedyna inicjatywa legislacyjna samorządu, która trafi dziś do Sejmu. Złożą oni także obywatelski projekt ustawy o zmianie dochodów jednostek samorządu terytorialnego, pod którym podpisało się 200 tys. obywateli. Zakłada on, że do samorządowych kas trafiłyby większe wpływy z PIT. Nie 39,34 proc., jak to jest teraz, ale 48,78 proc. w przypadku gmin, w powiatach z 10,25 proc. do 13,03 proc. i województwach – z 1,6 proc. do 2,3 proc. Chodzi o zrekompensowanie strat, które samorządy poniosły w ostatnich latach na zmianach przepisów i przerzucaniu na nie zadań przez rząd, bez finansowania.

Najwięcej – 4,9 mld zł rocznie – zabrała lokalnym budżetom zmiana progów podatkowych w 2009 r., wprowadzenie ulgi prorodzinnej w 2008 r. kosztowało 2,6 mld zł. Zwolnienie z podatku od nieruchomości to ubytek w kasie 199 mln zł, a zmiany w prawie geodezyjnym i kartograficznym to dla powiatów koszt co najmniej 600 mln zł.

– Chcemy zacząć pracować nad konkretami, a nie prowadzić niezobowiązujące rozmowy – mówi Grobelny. – Polskie samorządy co roku tracą łącznie blisko 8 mld zł na wprowadzonych przez rząd rozwiązaniach, które uszczuplają nasze dochody – wyjaśnia.

Izabela Kraj: Samorządy walczą o pieniądze

 

Presja samorządowców przynosi pierwsze efekty. 9 października Ministerstwo Edukacji Narodowej ma przedstawić pierwsze propozycje zmian w oświacie. Wtedy przedstawiciele samorządu, nauczycielskich związków oraz ministerialni  urzędnicy będą rozmawiać o zmianach w systemie edukacji. Do tej pory zarówno samorządowcy, jak i związki zarzucali MEN, że w tej dyskusji ustawiło się w roli negocjatora. – To przełom. Kiedy kilka miesięcy temu rozpoczynaliśmy debatę na temat zmian w edukacji, minister edukacji Krystyna Szumilas wielokrotnie powtarzała, że żadnych zmian w Karcie nie planuje – mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich, współorganizatora kongresu.

Słabość systemu edukacji była jednym z głównych tematów Kongresu Oświaty.

Prezydent Poznania Ryszard Grobelny przekonywał, że jest ona jedynym elementem systemu gospodarki, w którym efektywność systematycznie maleje. – Mamy lawinowo rosnące nakłady na edukację, gdy liczba uczniów spada. Wiele do życzenia pozostawiają wyniki egzaminów – mówił Grobelny.

8 mld zł

rocznie tracą samorządy na wprowadzonych przez rząd zmianach prawa

Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni, wskazywała systemowe dziury, przez które wyciekają pieniądze przeznaczone na edukację. Chodzi np. o nauczycielskie urlopy na poratowanie zdrowia, które finansowane są przez samorządy, choć nauczyciele odprowadzają składki do ZUS. Poruszyła także temat szkolnictwa pomaturalnego, w którym funkcjonują wirtualni uczniowie, za których te szkoły pobierają subwencję. – Z tysiąca uczniów, którzy rozpoczynają naukę, szkołę kończy kilku – powiedziała Łowkiel. Samorządy wsparł prof. Michał Kulesza, który stwierdził, że państwo powinno określić standardy edukacyjne, czyli to, za co płaci. – Teraz mamy sytuację, w której kto inny decyduje o podwyżkach dla nauczycieli, a kto inny ponosi ich koszty – powiedział.

Elżbieta Frejowska, wójt gminy Nagłowice (woj. świętokrzyskie), wskazywała na bardzo ograniczony wpływ samorządów na kreowanie polityki oświatowej. – Dlaczego państwo narzuca nam, ile mamy płacić nauczycielom przedszkoli i zerówek, i określa czas ich pracy, skoro nie przekazuje na ten cel żadnych środków. Takie rozwiązanie jest niekonstytucyjne – mówiła.

Maciej Jakubowski, wiceminister edukacji, przyznał, że na tle zagranicznych kolegów polski pedagog pracuje relatywnie krótko. Podkreślał jednak, że polscy uczniowie osiągają coraz lepsze wyniki w międzynarodowych testach umiejętności. A polskie gimnazjum postrzegane jest przez zagranicznych ekspertów jako edukacyjny sukces.

Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu