Prywatne przedszkola mogą stracić

Założenia ustawy, dzięki której do przedszkoli popłyną pieniądze z budżetu, mogą być niezgodne z konstytucją

Aktualizacja: 09.10.2012 04:26 Publikacja: 09.10.2012 04:23

Prywatne przedszkola mogą stracić

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Przedstawiony w ubiegłym tygodniu przez MEN projekt założeń do nowelizacji ustawy o systemie oświaty, zgodnie z którym państwo będzie partycypowało w opiece przedszkolnej, budzi coraz więcej kontrowersji.

Przedstawiciele przedszkoli niepublicznych wskazują, że propozycje resortu edukacji mogą doprowadzić do tego, że zostaną obniżone standardy w ich placówkach, lub rodzice będą musieli za opiekę zapłacić więcej. Dlaczego? Chodzi o zapis, zgodnie z którym dotacja na przedszkola niepubliczne, która wynosi 75 proc. kwoty, jaką otrzymują placówki publiczne, będzie pomniejszona o wpłaty rodziców. To oznacza, że do przedszkoli niepublicznych popłynie mniejszy strumień pieniędzy niż teraz. MEN co prawda chce umożliwić dostanie 100 proc. dotacji przedszkolom niepublicznym, ale tylko tym, które zdecydują się na to, by pobierać od rodziców maksymalnie złotówkę za ponadprogramowy pobyt dziecka w przedszkolu. Czyli dokładnie tyle samo co placówki publiczne. Dodatkowo przedszkola niepubliczne brałyby także udział w procesie rekrutacji, co ułatwiałoby im pozyskanie dzieci.

Dziś dotacje dla przedszkoli niepublicznych wyliczane są na podstawie wydatków gminy na placówki publiczne. Ta dotacja wynosi 75 proc., ale wyliczana jest od kwoty powiększonej o dopłaty wnoszone przez rodziców. – Jeżeli teraz ma być to 75 proc. pomniejszone o wpłaty, to moim zdaniem jest to rozwiązanie niekonstytucyjne – zastanawia się Marta Zbrzeska, prezes Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych. Zarzut dotyczy nierównego i niekorzystnego traktowania niepublicznych placówek przez państwo. Zbrzeska przypomina, że w przypadku szkół publicznych oraz niepublicznych dotacje na ucznia wynoszą tyle samo.

Zdaniem ekspertów ustawa nierówno traktuje placówki publiczne i niepubliczne

Agnieszka Jedynak, dyrektor zarządzająca z sieci przedszkoli niepublicznych „Ala ma kota", wskazuje, że opłaty, jakie jej placówka dostaje z gminy, stanowią ok. 30 proc. budżetu. – Nie sądzę, by przedszkola niepubliczne chętnie przystępowały do oferty MEN i w zamian za wyższe dotacje ograniczały wpływy od rodziców. Takie rozwiązanie skończy się na tym, że niższy budżet przedszkola zostanie zrekompensowany albo podwyżką opłat dla rodziców, albo obniżeniem standardów – mówi.

Konrad Sadowski ze Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych dodaje, że przedszkola niepubliczne ze względów lokalowych najczęściej nie mają możliwości tworzenia większych grup, a tym samym obniżania kosztów, więc najprawdopodobniej będą likwidowane zajęcia dodatkowe. MEN zapytane o cel tej zmiany, odpisało nam: „nie ma uzasadnienia, aby do wydatków bieżących, stanowiących podstawę do ustalenia powyższej dotacji z budżetu gminy, wliczane były opłaty wnoszone przez rodziców dzieci korzystających z opieki i wychowania za świadczenia udzielane w czasie przekraczającym czasu bezpłatnego nauczania, wychowania i opieki oraz opłaty za wyżywienie w przedszkolach publicznych prowadzonych przez gminę".

Eksperci podkreślają, że wysokość dodatku to już kolejny argument w dyskusji o proponowanych przez rząd zmianach w finansowaniu przedszkoli, który wskazuje, że resort edukacji stawia zbyt wygórowane wymagania w zamian za pieniądze. Za opiekę przedszkolną na pewno zapłacą mniej rodzice, ale dotacje budżetowe nie zrekompensują strat, które z tytułu niższych opłat poniosą samorządy czy przedszkola niepubliczne.

Kto zapłaci za reformę Szumilas?

Zmiany prawa miały nie tylko finansowo ulżyć rodzicom, ale powinny także stworzyć nowe miejsca dla dzieci. Przedstawiciele samorządów, którzy dziś będą o nich rozmawiać z szefostwem MEN, przekonują, że przy takim finansowaniu, jakie zaproponował resort, wielu oczekiwań rządu nie da się spełnić. MEN chce, by od 2014 r. w przedszkolach były miejsca dla wszystkich 4-latków, a od 2015 także 3-latków. Jednocześnie ogranicza gminom możliwość pobierania opłat od rodziców wyższych niż 1 zł za każdą godzinę programową. Ze wstępnych wyliczeń samorządowców wynika, że kwota, którą w zamian proponuje MEN, pokryje ok. 20 proc. nakładów, jakie będą musieli ponieść, by spełnić warunki ustawy. To oznaczałoby, że albo będę musieli do reformy sporo dołożyć, albo skończy się ona taką porażką jak ta, która miała obniżyć wiek szkolny.

Przedstawiony w ubiegłym tygodniu przez MEN projekt założeń do nowelizacji ustawy o systemie oświaty, zgodnie z którym państwo będzie partycypowało w opiece przedszkolnej, budzi coraz więcej kontrowersji.

Przedstawiciele przedszkoli niepublicznych wskazują, że propozycje resortu edukacji mogą doprowadzić do tego, że zostaną obniżone standardy w ich placówkach, lub rodzice będą musieli za opiekę zapłacić więcej. Dlaczego? Chodzi o zapis, zgodnie z którym dotacja na przedszkola niepubliczne, która wynosi 75 proc. kwoty, jaką otrzymują placówki publiczne, będzie pomniejszona o wpłaty rodziców. To oznacza, że do przedszkoli niepublicznych popłynie mniejszy strumień pieniędzy niż teraz. MEN co prawda chce umożliwić dostanie 100 proc. dotacji przedszkolom niepublicznym, ale tylko tym, które zdecydują się na to, by pobierać od rodziców maksymalnie złotówkę za ponadprogramowy pobyt dziecka w przedszkolu. Czyli dokładnie tyle samo co placówki publiczne. Dodatkowo przedszkola niepubliczne brałyby także udział w procesie rekrutacji, co ułatwiałoby im pozyskanie dzieci.

Edukacja
Próba przekupstwa i erotyczne SMS-y. Afera wokół rektora Mirosława Minkiny
Edukacja
Nauczyciele dostaną podwyżki przed wyborami. Czy to celowe działanie MEN?
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?