Znalezienie miejsca dla sześciolatka w przedszkolu w wielu miastach graniczy z cudem. Choć zgodnie z przepisami dzieci pięcio- i sześcioletnie ze względu na to, że są objęte obowiązkową „zerówką", mają pierwszeństwo w rekrutacji, samorządy coraz częściej lokują zerówki w szkołach.
Celem nie jest tu uwalnianie przedszkolnych miejsc dla młodszych dzieci, ale wymuszenie na rodzicach decyzji. Bo skoro już zabierają dziecko z przedszkola i muszą je przenieść do szkoły, to może zamiast powtórnej zerówki wybiorą jednak dla niego pierwszą klasę. Chodzi o pieniądze – na dziecko uczęszczające do szkoły gmina otrzymuje fundusze z budżetu, za utrzymanie dziecka w przedszkolu musi zapłacić sama.
W Warszawie przedszkolnych zerówek praktycznie już nie ma. O tym, co go spotkało kilka dni temu, opowiedział nam mieszkaniec dzielnicy Bemowo Krzysztof Piotrowski, rodzic sześciolatka uczęszczającego do przedszkola nr 75. Jak przekonuje, dyrekcja placówki o planach likwidacji zerówki nawet nie poinformowała rodziców, dowiedzieli się o tym z plotek.
– W trakcie spotkania, które zorganizowaliśmy, zapewniono nas, że pod koniec lutego otrzymamy możliwość wyboru między zerówką w przedszkolu a pierwszą klasą. Kilka dni potem okazało się, że zerówki będą tylko w podstawówkach – mówi Piotrowski.
Sprawa trafiła do dzielnicowego ratusza. Jak relacjonuje Piotrowski, burmistrz Jarosław Dąbrowski miał powiedzieć rodzicom, że jest już „po sprawie", decyzja jest podjęta, a on jej nie zmieni, choćby stawali na głowie.