Minister edukacji Krystyna Szumilas, powołując się na dane Głównego Inspektora Sanitarnego, przekonuje społeczeństwo, że ponad 90 proc. szkół jest dobrze przygotowanych do przyjęcia sześciolatków.
Do „Rz" zgłosili się jednak pracownicy jednej ze stacji sanitarnych, którzy twierdzą, że raport, na który powołuje się szefowa MEN, przedstawia fałszywe dane, bo został skonstruowany tak, że nawet szkoła zupełnie nieprzygotowana na przyjęcie sześciolatków, może w nim zostać oceniona dobrze. Przedstawili dane, które ich zdaniem w bardziej obiektywny sposób przedstawiają obraz polskich szkół i są skupione na sześciolatkach. Tu rzeczywistość nie wygląda już tak różowo. Okazuje się bowiem, że co druga szkoła nie ma infrastruktury przygotowanej do ich przyjęcia.
Jest źle, czyli dobrze
W czym rzecz? Minister Szumilas powołuje się na wyniki kontroli prowadzonej w oparciu o „Poradnik do oceny higieny procesu nauczania – uczenia się w szkole podstawowej". Poradnik, opracowany przez GIS we współpracy z MEN, trafił do sanepidów w 2011 r.
Jak wygląda ocena szkół według tych standardów? – Sześciolatkom poświęcona jest jedynie część oceny. Szkołom przyznawane są punkty według specjalnego klucza, a następnie zostają one sumowane i tak powstaje ostateczny wynik określający stan szkoły – opowiada „Rz" pracownik sanepidu, który prosi o anonimowość. – W praktyce wygląda to tak, że jeśli za przygotowanie szkoły do nauki sześciolatków nie przyznano żadnych punktów, to szkoła i tak ma szanse na ocenę dobrą – dodaje.
W sumie w kontroli można otrzymać 181 punktów, od 81 zaczyna się ocena dobra. Za część poświęconą sześciolatkom przysługuje maks. 45 punktów.