Pierwszą konferencję prasową Joanna Kluzik-Rostkowska postanowiła poświęcić kwestii sześciolatków. Zapewniła, że chce, aby 1 września 2014 r. wszystkie placówki były gotowe na przyjęcie młodszych dzieci. To wtedy pierwsze sześciolatki pójdą obowiązkowo do szkół. Nowa minister edukacji przedstawiła także pakiet rozwiązań, które mają pomóc szkołom przygotować się do pracy z nimi.
Szkoły mają dostać możliwość zatrudniania, poza Kartą nauczyciela, osób wspierających pracę pedagoga i opiekę nad uczniami (np. psychologów). Takie osoby będą mogły pracować także na świetlicy. Zgodnie z zapewnieniami ta forma opieki ma być dostępna dla wszystkich dzieci, a nowy regulamin pracy świetlicy ma zagwarantować, że uczniowie będą w czasie zajęć miały zajęcia ruchowe i pomoc w odrabianiu lekcji. Do nauczycieli kształcenia zintegrowanego, czyli klas I–III, mają trafić także modelowe oraz innowacyjne rozwiązania pracy z sześciolatkami.
Na realizację tych wszystkich postulatów MEN zamierza przeznaczyć w 2014 r. dodatkowych 90 mln zł. Za tę kwotę gminy będą musiały spełnić obowiązek ograniczenia liczebności klas z sześciolatkami do maksymalnie 25 uczniów.
I tu zaczynają się schody, bo statystycznie na realizację dodatkowych działań, które mają obowiązywać od nowego roku szkolnego, szkoły otrzymają 6,7 tys. zł, czyli ok. 1,7 tys. zł miesięcznie. Tymczasem tylko stworzenie nowego etatu dla nauczyciela dyplomowanego to miesięczny wydatek dla gminy przekraczający 6 tys. zł. Za 1,7 tys. zł miesięcznie trudno też będzie stworzyć szkolną świetlicę, a według raportu Związku Nauczycielstwa Polskiego z marca tego roku nie mam jej co piąta podstawówka.
Klasy, w których uczą się sześciolatki, mają być maksimum 25-osobowe