Darmowy podręcznik obejmie wszystkich uczniów nauczania początkowego, czyli klas I–III szkół podstawowych – wynika z ustaleń „Rz". Zmiany będą wprowadzane krocząco.

We wrześniu tego roku darmowe książki szkolne dostanie około 550 tys. uczniów, którzy rozpoczną naukę w I klasie.  W przyszłym roku programem zostaną objęci pierwszo- i drugoklasiści, a w 2016 wszyscy uczniowie z klas ?I–III. Ze wstępnych ustaleń resortu edukacji wynika, że koszt wydania jednego egzemplarza podręcznika będzie się mieścił w przedziale 10–15 zł. To oznacza, że w tym roku na darmowe podręczniki rząd przeznaczy kilka milionów złotych. Nie wiadomo, czy na napisanie nowego, darmowego podręcznika dla pierwszaków zostanie ogłoszony przetarg, czy też MEN zleci to własnym ekspertom.

Premier zadeklarował, że w pierwszej klasie będzie obowiązywał tylko jeden podręcznik, który zastąpi pakiet podręczników i zeszytów ćwiczeń. Podręczniki będą własnością szkoły, które z roku na rok będą przekazywać je kolejnym rocznikom uczniów.

Ta deklaracja, która bez wątpienia ucieszyła rodziców dzieci od września rozpoczynających naukę, budzi jednak kontrowersje. Przede wszystkim stoi w sprzeczności z prawem oświatowym, które gwarantuje nauczycielom dowolność przy wyborze podręczników. Przed kilkoma miesiącami resort edukacji na swojej stronie przekonywał, iż: „założenie, że powinien funkcjonować jeden, identyczny dla wszystkich podręcznik do każdego przedmiotu, jest sprzeczne z ustaleniami współczesnej pedagogiki, która kładzie nacisk na indywidualizację nauczania i konieczność dostosowania metod, form i środków nauczania do indywidualnych potrzeb uczniów". MEN pisało także, że dowolność wyboru podręcznika jest wyrazem autonomii pedagogów, która wpływa na podnoszenie jakości kształcenia. Poprosiliśmy resort edukacji o to, by wyjaśnił zmianę filozofii działania, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Zmiany na rynku podręczników oznaczają też konflikt z wydawcami. Piotr Marciszuk, przewodniczący sekcji wydawców edukacyjnych Polskiej Izby Książki i prezes Federacji Wydawców Europejskich, mówi „Rz", że idea darmowych podręczników doprowadzi do zapaści edukacyjnej i kulturalnej w Polsce, bo profesjonalne wydawnictwa znikną z rynku. – Są dwie możliwości obniżenia cen książek szkolnych. To nacjonalizacja wydawnictw podręcznikowych albo bardziej europejska droga, w której państwo partycypuje w kosztach ich zakupu od profesjonalnych, niezależnych wydawców. Premier w okresie wyborczym wybrał łatwiejsze rozwiązanie – mówi Marciszuk.