Od początku czerwca uczniowie w całej Polsce, mimo że mają wykupione bilety na przejazd środkami komunikacji publicznej, dostają mandaty. Powód? W ich legitymacjach szkolnych nie ma numeru PESEL. To oznacza, że właściciel dokumentu nie ma prawa do ustawowej ulgi i musi zapłacić karę, np. za przejazd pociągiem 148 zł plus należność za bilet.
Powodem zamieszania jest rozporządzenie resortu edukacji o legitymacjach szkolnych, które zaczęło obowiązywać pod koniec stycznia. Zapisano w nim, że legitymacje wydawane od 1 września tego roku mają mieć miejsce na wpisanie PESEL. Stare dokumenty zachowują ważność, pod warunkiem że numer zostanie do nich wpisany i poświadczony pieczęcią szkoły. Dyrektorzy mieli wyznaczyć osoby odpowiedzialne za takie wpisy. Część z nich zrobiła to od razu, zbierając od uczniów legitymacje i dokonując stosownych adnotacji. Wielu jednak o tym zapomniało. A uczniowie masowo zaczęli dostawać kary.
– Nie rozumiem, dlaczego muszę płacić za zaniedbanie szkoły – denerwuje się mieszkaniec podwarszawskiego Sochaczewa, którego dziecko dostało taką karę. – Pójdę do szkoły i dam wezwanie dyrektorowi. Niech płaci.
Wielu rodziców już tak zrobiło. W szkołach i kuratoriach powiało grozą. W ubiegłym tygodniu szczecińskie kuratorium wysłało do wszystkich szkół informację, by przed wakacjami nadrobiły zaległości. Kuratorów ponagla z kolei resort edukacji. Kilka dni temu wiceszefowa MEN Joanna Berdzik wysłała w tej sprawie list do kuratoriów.
W Zespole Szkół nr 80 w Sochaczewie, której kilku uczniów dostało już wezwania do zapłaty, informacja o konieczności dokonania uzupełnień w legitymacjach pojawiła się dopiero tydzień temu.
– Poinformowaliśmy wychowawców klas i uzupełniamy wpisy – mówi Anna Majcher, wicedyrektor szkoły. – Na razie żaden uczeń nie sygnalizował nam, że dostał jakąś karę.