„Powinno się zrezygnować z konkursu matur” – powiedział w niedzielę w Gnieźnie Jarosław Kaczyński. Prezes Prawa i Sprawiedliwości co prawda zaznaczył, że to jego pogląd osobisty, jednak wypowiedź ta zdążyła już wywołać niepokój w środowisku oświatowym.
Powód zmiany według Kaczyńskiego? „W naszym rządzie jest człowiek młody (…) Jest wybitnie zdolny, świetnie pracuje w bardzo trudnej dziedzinie, do tego pisze książki, i to nie ze swojej dziedziny, w której się wykształcił. A dostał się na studia drugorzędne, bo z maturą było słabo” – mówił Kaczyński, dodając też, że jemu w szkole szło „marnie”, a na studiach „bardzo dobrze”. Zasugerował też, że wśród dobrych studentów sporo jest takich osób, których szkoła „nie trawiła”.
Czytaj więcej
Utrzymanie, a nawet zwiększenie mobilizacji wyborców oraz opanowanie sytuacji wewnątrz – to cele władz PiS w polityczne lato.
Sympatie czy antypatie nauczycieli, jeśli mogą mieć pewien wpływ na ocenę i świadectwo, w przypadku matur już nie mają znaczenia. Od lat egzaminy dojrzałości sprawdzane są zewnętrznie, a prace są kodowane. Egzaminator nie dość, że nie zna ucznia, to w dodatku nawet nie wie, czyją pracę sprawdza.
Nasz system rekrutacji wpisuje się w generalny, europejski trend, który zakłada, że jeśli są zewnętrzne matury, nie przeprowadza się już dodatkowej kwalifikacji na studia.