Reklama

Reforma edukacji: Nieznany los uczniów

O tym, jak przebiegnie wygaszanie gimnazjów, ma decydować gmina. Rodziców i dzieci czeka wielka niepewność.

Aktualizacja: 19.09.2016 08:57 Publikacja: 18.09.2016 19:03

Minister edukacji Anna Zalewska zapewniała w piątek, że reformę drobiazgowo przygotowano. Nie wszysc

Minister edukacji Anna Zalewska zapewniała w piątek, że reformę drobiazgowo przygotowano. Nie wszyscy tak uważają

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Uczniowie szkół podstawowych mogą w przyszłym roku szkolnym uczęszczać do szkoły w innym miejscu niż obecnie. Przesądzi o tym samorząd terytorialny. Tak wynika z projektów ustaw wprowadzających reformę systemu oświaty.

Scenariuszy bez liku

– W roku 2017/2018 nie będzie już rekrutacji do gimnazjum – zapowiedziała minister edukacji Anna Zalewska na piątkowej konferencji. Wygaszanie tych szkół może przebiegać różnie, m.in. przez przekształcenie w ośmioletnią szkołę podstawową, włączenie gimnazjum do podstawówki, przekształcenie w liceum ogólnokształcące, technikum lub branżową szkołę pierwszego stopnia. Decyzję ma podjąć samorząd terytorialny. Od września 2017 r. uczniowie, nauczyciele i pracownicy dotychczasowej sześcioletniej szkoły podstawowej będą uczniami i pracownikami ośmioletniej szkoły. 1 września 2017 r. rozpoczną naukę pierwsi uczniowie klasy siódmej.

To, co jednak brzmi prosto, w praktyce może się okazać bardziej skomplikowane.

– Tylko uczniowie obecnego liceum skończą cały cykl nauki według starych zasad – zauważa Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla Edukacji.

Pozostali mogą w różnym stopniu odczuć skutki reformy. Sytuacja uczniów uczęszczających do zespołu szkół składającego się z podstawówki i gimnazjum jest jasna. Będą chodzić na lekcje w tym samym budynku. Zgodnie bowiem z planami MEN od września 2017 r. zespoły szkół, w skład których wchodzą dotychczasowa sześcioletnia szkoła podstawowa i gimnazjum, staną się ośmioletnią podstawówką. W latach 2017/2018 i 2018/2019 w szkole podstawowej będą funkcjonowały także klasy dotychczasowego gimnazjum, aż do czasu ich całkowitego wygaszenia. Taka szkoła przyjmie nazwę podstawowej z oddziałami gimnazjalnymi.

Reklama
Reklama

Sytuacja dzieci uczęszczających do mniejszych podstawówek, takich, które z trudnością mieszczą obecnych sześć roczników, jest bardziej skomplikowana. Mogą przykładowo klasę siódmą rozpocząć w budynku, w którym niegdyś mieściło się gimnazjum.

Równie dobrze mogą zostać w dotychczasowym budynku. Wystarczy, że placówka wstrzyma rekrutację do klas pierwszych, a pobliskie gimnazjum zostanie przekształcone w szkołę podstawową z oddziałami gimnazjalnymi i to ona przyjmie najmłodszych. W jednej szkole znajdą się więc siedmioletni uczniowie klas pierwszych i uczęszczający do trzeciej klasy gimnazjum 15-latkowie.

Jest też możliwy inny scenariusz. Gmina wygasi gimnazjum. W budynku, w którym się mieściło, zostanie zaś otwarta filia szkoły podstawowej. Docelowo będą do niej uczęszczali starsi uczniowie podstawówki, a w okresie przejściowym – również gimnazjaliści.

?– Możliwe scenariusze zakładają bowiem przygotowanie jednego budynku dla klas 1–3 lub 1–4 i kontynuowania nauki w klasach 5–8 lub 4–8 w innej siedzibie – mówi Iga Kazimierczyk. Osobną kwestią pozostaje to, w jaki sposób wpłynie to na pracę nauczycieli.

Rodzice też mogą się zastanawiać, którzy nauczyciele będą uczyć ich dzieci – ci z byłej szkoły podstawowej czy może ci z byłego gimnazjum. Jakość nauczania będzie istotna, bo na koniec podstawówki uczniów czekać będzie egzamin zewnętrzny. Jego wynik przesądzi o tym, czy dostaną się do dobrego liceum.

Bez kosztów czy za miliard złotych?

Pozostaje pytanie o koszty reformy. Zdaniem MEN nie trzeba będzie do niej dokładać. Wystarczy środków przewidzianych w subwencji oświatowej. Reforma generuje też pewne oszczędności, np. na dowożeniu uczniów, bo szkoły mają być bliżej ich domów. Środki te mogą zostać przeznaczone na przebudowę szkół.

Reklama
Reklama

Samorządowcy uważają jednak, że dodatkowe wydatki są nieuniknione.

– Na razie bardzo pobieżnie, na zasadzie porównania do procesu wygaszania liceów profilowanych, koszty wygaszania gimnazjów oszacowaliśmy na prawie 1 mld zł w ciągu dwóch lat – mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.

– Nie da się tak po prostu wrócić do struktury oświaty sprzed 16 lat – dodaje Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich, wójt gminy Lubicz. Potrzebne będą więc wydatki na adaptację szkół do ich nowej funkcji i dostosowanie do wymagań i potrzeb uczniów (przykładowo w obecnych podstawówkach nie ma odpowiednio dla ósmej klasy wyposażonych pracowni). Zupełnie inną sprawą są kwestie odpraw dla nauczycieli.

Z badania ankietowego przeprowadzonego przez Związek Gmin Wiejskich wynika, że ok. 25 proc. samorządowców uważa, że będzie trzeba ponieść jakieś wydatki inwestycyjno-remontowe, a 70 proc. – reforma będzie wymagała odpraw dla nauczycieli. —acw

Edukacja
Czy obowiązkowe prace domowe wrócą do szkół? Barbara Nowacka określiła datę tej decyzji
Edukacja
Podróż w stronę rozwoju. WSKZ inspiruje do nauki
Materiał Promocyjny
Jak urządzić pokój ucznia? Podziel go na strefy!
Materiał Promocyjny
Kiedy najlepiej zacząć uczyć dziecko angielskiego: 3-5 lat czy później?
Edukacja
Próba przekupstwa i erotyczne SMS-y. Afera wokół rektora Mirosława Minkiny
Reklama
Reklama