Kiedy szefowa resortu mówi, że powstanie 5 tysięcy oddziałów, co da nowe miejsca pracy, nauczyciele odpowiadają: nieprawda, trzeba będzie zwolnić 35 tys. osób. Kiedy minister mówi, że samorządy są przygotowane i nie będą mieć problemów z przekształcaniem szkół, władze lokalne odpowiadają: wszystko leży na naszych barkach i w dodatku nie ma na to pieniędzy...
Czy jest w ogóle możliwe ustalenie faktów? – Kiedy usłyszałam, że rząd przyjął reformę, przez pół nocy nie mogłam spać – mówiła aktywistka ZNP Dorota Kurzawa podczas narady, którą w środę zorganizował związek. – Usiadłam za biurkiem i zaczęłam liczyć, przecież wiedza matematyczna jest obiektywna, prawda?
Według wyliczeń nauczycielki opartych na znanej już siatce godzin, zaprezentowanych kolegom związkowcom w formie precyzyjnych tabelek, ofiarą zmian padną przede wszystkim przedmioty przyrodnicze – przyroda i biologia, geografia, chemia i fizyka. „Przed reformami – analizuje nauczycielka – było ich 1015 godzin, po pierwszej reformie 875 godzin (ubyło ok. 40 godzin), po proponowanej reformie ubędzie kolejne, ok. 175 godzin, co łącznie daje ok. 315 godzin. Jednocześnie zmiany treści programowych zawartych w podstawie programowej miały w kolejnych reformach »charakter kosmetyczny«. Czy mamy takie zdolne dzieci, że nadrabiają ok. 315 godzin, czy rodzice myślący poważnie o edukacji i przyszłości dzieci będą mieli czas i możliwość pomocy? A może będą zmuszeni do wydawania pieniędzy na kolejne korepetycje?" – pyta w przedstawionej analizie. I dodaje, że w nowych liceach sytuacja wcale nie będzie lepsza: mimo że nauka będzie trwała cztery lata, liczba godzin tych przedmiotów będzie taka jak w liceum trzyletnim.
Jest jasne, że w tej sytuacji wielu nauczycieli straci pracę. Przyznają to samorządy, które już teraz liczą, ile etatów trzeba będzie zlikwidować. Minister edukacji zapewnia, że będzie wprost przeciwnie: – Moim obowiązkiem jest zapewnić bezpieczeństwo i spokój nauczycielom – mówiła w radiowej Jedynce. – Pojawi się dodatkowo 5 tysięcy oddziałów, co da nowe miejsca pracy. Przypominam, że kiedy rodzice zaczęli decydować o posłaniu sześciolatków do szkół, przybyło 2057 etatów – zaznaczyła minister. I zapewniła, że jej obowiązkiem jest „zapewnić bezpieczeństwo i spokój tej grupie zawodowej".
Ale w terenie te obietnice konfrontowane są z rzeczywistością. „Słowo Podlasia" opisuje spotkanie członków komisji oświaty miejskiej rady w Parczewie, przedstawicieli związków zawodowych nauczycieli, dyrektorów szkół i rodziców – z lubelskim kuratorem oświaty. Jego tematem, jak wyraziła się pani kurator, była „nieunikniona reforma oświaty". „Urzędnicy obawiają się" – pisze „Słowo" – „że gros działań związanych z reformą spadnie na barki samorządu. Przyznają, że trudno jest teraz przewidzieć, jakie to będą obowiązki i ile będą kosztowały". Tygodnik cytuje też Wiesławę Tazbir, prezesa Oddziału Powiatowego Związku Nauczycielstwa Polskiego w Parczewie. – Na podstawie planu godzin w nowej reformie tylko w naszej gminie należy się spodziewać likwidacji 14 etatów. I nie jest tak, że nie będzie zwolnień, co zresztą pani kurator przyznała, ale scedowała ten fakt na niż demograficzny. Tylko że w Parczewie nie ma niżu demograficznego – informuje Tazbir.