Reklama
Rozwiń
Reklama

Zdalne lekcje na bakier z konstytucją

Zasady zawieszania zajęć w szkołach i prowadzenia ich przez internet powinny znaleźć się w ustawie, a nie w rozporządzeniu ministra edukacji.

Aktualizacja: 22.11.2021 10:51 Publikacja: 21.11.2021 19:50

Zdalne lekcje na bakier z konstytucją

Foto: Adobe Stock

Prawnicy nie mają wątpliwości, że nauczanie zdalne ingeruje w konstytucyjne prawo do nauki. Taka ingerencja jest usprawiedliwiona ochroną naszego zdrowia. Żeby jednak nauczanie zdalne wprowadzać, potrzebne są przepisy ustawowe. A tych wciąż brak. Nie wystarczy ogólne upoważnienie dla ministra do wydawania rozporządzeń.

Nawet prezes Rządowego Centrum Legislacji w uwagach do projektu nowelizacji prawa oświatowego (tzw. Lex Czarnek) dopominał się, żeby naukę online uregulować ustawowo.

– Zasady zawieszania zajęć w poszczególnych rodzajach placówek i prowadzenia ich z wykorzystaniem metod i technik kształcenia powinny zostać określone w ustawie – napisał w opinii do projektu Krzysztof Szczucki, prezes RCL.

Poszatkowana nauka

– Minister nie może mieć zupełnej dowolności w ograniczaniu nauki stacjonarnej. Ustawa powinna jasno regulować, kiedy można przechodzić na tryb zdalny, a kiedy na hybrydowy. Mam wrażenie, że teraz po naukę online sięga się zbyt często. Nauka stacjonarna jest poszatkowana. Uczniowie wracają po tygodniu do szkoły, a za dwa dni znów muszą się uczyć z domu. W ten sposób konstytucyjne prawo do nauki jest wykorzystywane w sposób niestabilny i mało przewidywalny – mówi Mirosław Wróblewski, radca prawny, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego BRPO.

Czytaj więcej

Nauczanie zdalne w niektórych powiatach
Reklama
Reklama

Wątpliwa podstawa

Konstytucja w art. 70 ust. 1 wskazuje, że sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa.

– Wymagania dotyczące prowadzenia zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość oraz warunki, sposób i tryb organizowania tych zajęć są w mojej ocenie metodą wykonywania obowiązku szkolnego. Kwestie te powinny być więc uregulowane w ustawie – podkreśla Beata Patoleta, adwokatka specjalizująca się w prawie oświatowym.

Minister w swoich rozporządzeniach wprowadzających zmiany w funkcjonowaniu powołuje się wyłącznie na art. 30b i 30c prawa oświatowego.

Pierwszy z nich, w przypadkach uzasadnionych nadzwyczajnymi okolicznościami zagrażającymi życiu lub zdrowiu dzieci i młodzieży, daje mu prawo, w drodze rozporządzenia, do czasowego ograniczenia lub zawieszenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty na obszarze kraju lub jego części. W takim przypadku na podstawie art. 30b może też wyłączyć stosowanie niektórych przepisów prawa oświatowego, ustawy o systemie oświaty oraz ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, w szczególności w przeprowadzaniu postępowania rekrutacyjnego, oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów, przeprowadzania egzaminów, organizacji roku szkolnego i organizacji pracy jednostek systemu oświaty.

Może też wprowadzić odrębne unormowania, tak aby zapewnić prawidłowe osiąganie celów i wykonywanie zadań tych jednostek.

Potrzebne wytyczne ustawowe

Zdaniem prawników stosowanie tych przepisów jako upoważnienia do wydania rozporządzenia dotyczącego przejścia na naukę zdalną lub hybrydową jest mocno naciągane.

Reklama
Reklama

– Trybunał Konstytucyjny nieraz już stwierdzał, że art. 92 ust. 1 konstytucji dopuszcza stanowienie rozporządzeń tylko na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania. Upoważnienie ustawowe, w którym nie da się wskazać żadnych treści odgrywających rolę wytycznych dotyczących treści aktu, jest sprzeczne z konstytucją – zaznacza Beata Patoleta.

I dodaje, że obecne rozporządzenia dotyczące prowadzenia zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość modyfikują zasadniczo przepisy ustaw oświatowych.

prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego

Minister edukacji i nauki, wydając rozporządzenia dotyczące nauki online, powołuje się na takie przepisy, jakie ma do dyspozycji. Prawo oświatowe upoważnia go w przypadkach uzasadnionych okolicznościami do ograniczania lub zawieszenia funkcjonowania szkół. Na tej podstawie może więc wydać rozporządzenie w sprawie zamknięcia szkoły na czas powodzi. Podczas nauki zdalnej mamy do czynienia z kontynuacją nauczania, ale w innej formie. Oczywiście można próbować kwestionować ministerialne rozporządzenia przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ale można też wystąpić do ministerstwa z roszczeniem odszkodowawczym. Organ władzy publicznej działał przecież bezprawnie, a rodzice ponosili szkodę, płacąc np. za korepetycje, żeby ich dzieci nie miały zaległości w nauce. Epidemia nie usprawiedliwia wydawania rozporządzeń bez upoważnienia ustawowego, a także przy jego rozszerzającej interpretacji. To problem symptomatyczny funkcjonowania obecnej władzy wykonawczej. Konstytucji się nie boi.

Edukacja
Tylko 700 absolwentów rocznie. Zainteresowanie tym kierunkiem studiów spada
Edukacja
Pisownia na nowo. Co zmieni się w polskiej ortografii od przyszłego roku?
Edukacja
Działaj i decyduj, czyli jak nauczyć młodych ludzi sprawczości
Edukacja
Komisja Etyki Reklamy: Zniżki w sklepach za oceny na świadectwie to nieetyczne praktyki
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Edukacja
Historia tak, pierniki nie – sprawdziliśmy, które wycieczki wyeliminowały tzw. godziny basiowe
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama