Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji

Postawiliśmy na decentralizację i autonomię szkół. To przynosi efekty – mówi Kristina Kallas, minister edukacji i badań Estonii.

Publikacja: 24.12.2024 04:58

Kristina Kallas

Kristina Kallas

Foto: KAY NIETFELD/DPA

Według badań PISA Estonia ma najlepiej wyedukowanych, rozumiejących tekst, mających umiejętności matematyczne 15-latków w Europie. Jak wam się to udało?

W Estonii rozumiemy, że musimy inwestować w edukację. Zaczynamy już od przedszkoli, w których są dzieci od pierwszego do siódmego roku życia. Od trzeciego roku życia prawie 90 proc. dzieci jest już w systemie edukacyjnym. To oczywiście nie jest akademicka edukacja, bo najważniejsze jest, żeby dzieci nabyły praktyczne umiejętności społeczne, jak np. posługiwanie się zegarkiem, znajomość pór roku, umiejętność dobierania ubrań do pogody czy znajomość drogi do szkoły. Po to, by mogły do niej dotrzeć sami, bez rodziców.

Co daje edukacja przedszkolna?

Dzieci są z różnych domów, na różnym etapie rozwoju, posiadają różne umiejętności. Przedszkola to wyrównują. Dzięki temu w szkole mają równy start.

Estonia była częścią Związku Radzieckiego. Jak w tak krótkim czasie po odzyskaniu niepodległości udało się wam zbudować jeden z najlepszych systemów edukacyjnych w Europie?

W 1991 r. przeprowadziliśmy dużą reformę edukacyjną, która prowadziła do decentralizacji szkół. Opieraliśmy się na doświadczeniach fińskich. Szkoły i nauczyciele otrzymali szeroką autonomię. To znaczy, że mają prawo decydowania, co robią w klasie, w jaki sposób kierują procesem nauczania. Uważamy, że najlepsze decyzje pedagogicznie podejmuje się na poziomie konkretnego dziecka. Ja jako minister nie mogę powiedzieć, czego ono potrzebuje. Każde dziecko jest inne i staramy się brać to pod uwagę. Stworzenie dobrego procesu to odpowiedzialność nauczycieli. 

Musicie mieć do nich zaufanie.  

Zaufanie do nauczycieli jest bardzo ważne. W Estonii 85 proc. z nich ma magisterium z pedagogiki. Po co komu ukończone studia, jeśli nie miałby on prawa podejmowania decyzji związanych z wykonywaną pracą? 

Czytaj więcej

Minister edukacji Estonii: nauczyciele muszą dobrze zarabiać

Czy w Estonii łatwo znaleźć chętnych do pracy w szkole? W Polsce, z uwagi na warunki pracy i płace, jest z tym ogromny problem.

Ten problem zauważalny jest w całej Europie. Praca nauczycieli jest dziś bardzo trudna, bo w przeszłości nauczyciele pracowali tylko z tymi dziećmi, które nie sprawiały problemów wychowawczych. Takie dzieci były przenoszone do specjalnej szkoły.

Dziś dla każdego dziecka musi znaleźć się miejsce w szkole powszechnej i nauczyciel musi sobie z tym poradzić. Nie jest to łatwe. Nauczyciele muszą być dobrzy w komunikacji, w psychologii, w matematyce, w kontaktach z rodzicami. Ich praca wymaga ogromnych umiejętności, a zarobki wcale nie są tak wysokie.

Ile zarabia nauczyciel w Estonii?

Trochę powyżej średniej krajowej. Nauczyciel dostaje co najmniej 1820 euro miesięcznie, ale średnio zarabia 2183 euro. To nie jest atrakcyjna płaca dla młodych ludzi, choć w ostatnich latach zauważamy nieco większe zainteresowanie studiami pedagogicznymi.  

Jak wygląda szkoła w Estonii? To klasyczne sale wykładowe z ławkami?

Bardzo różnie, bo nauczyciele mają prawo zdecydować, w jaki sposób naukę zorganizują. Każda szkoła może być inna. Są szkoły, które np. stawiają na lekcje na zewnątrz, np. w parku. Ale są takie, które uczą głównie w klasach. Szkoły mają także prawo decydowania o poszczególnych przedmiotach, np. o łączeniu wspólnie lekcji historii i literatury czy o uczeniu matematyki po angielsku.   

Czytaj więcej

Nauka odbywa się z książek czy z komputera?

Mamy w szkołach i książki, i komputery. Od 1997 r. postawiliśmy na digitalizację edukacji. Wszystkie szkoły mają komputery i dostęp do internetu. Od 25 lat mamy już opracowane programy nauczania z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Nauczyciel może po nie sięgnąć, ale też zdecydować, że uczniowie na lekcjach wykorzystują smartfony.  

W wielu krajach toczą się dyskusje o tym, czy zakazać telefonów w szkołach. Jak jest u was?

Też się o tym dyskutuje, ale nie planujemy wprowadzania zakazu w całym państwie. Uczymy naszych uczniów, by korzystali z nich mądrze. Przecież telefon jest ważny, by móc sprawdzić, o której jest pociąg do domu, czy skontaktować się z rodzicami. Poza tym pamiętajmy, że w przypadku nastolatków w telefonie jest ich całe życie. Nie można im tego zakazać. Choć zdarzają się szkoły, które wprowadzają zakaz korzystania z telefonu na przerwach, ale na lekcjach, w celach dydaktycznych, można z nich korzystać.

Czy w szkole przeważa encyklopedyczna wiedza, czy nastawiacie się także na naukę krytycznego myślenia?

W XXI w. sama wiedza nie wystarczy. Uczeń musi umieć odróżnić prawdę od fake newsów. Krytyczne myślenie musi być pierwszą umiejętnością, którą uczeń wyniesie ze szkoły. W dobie ogromnej dezinformacji i sztucznej inteligencji jest to szczególnie ważne.  

Ale też ważne jest dla nas, by dzieci umiały zdobywaną wiedzę zastosować. Dlatego właśnie matematyki uczymy w sposób praktyczny.  

Czy duża autonomia w szkołach nie powoduje, że dzieci kończą szkołę z różną wiedzą?

Nie, bo kilka razy w całym cyklu nauczania organizujemy egzaminy państwowe. Przykładowo, kończąc dziewiątą klasę, muszą zaliczyć język estoński, język angielski i matematykę co najmniej na 50 proc.  

A jeśli ktoś nie uzyska 50 proc., to…

Przyglądamy się szkole, dlaczego to nie wyszło, i zastanawiamy się, jakie procesy naprawcze w niej wdrożyć.

Czy wynik egzaminu jest przepustką do szkoły średniej?

Nie tylko, bo są jeszcze egzaminy wstępne. Do liceum dostają się nieliczni, którzy dodatkowo muszą przejść rozmowę kwalifikacyjną dotyczącą motywacji podjęcia nauki w danej szkole. Jest to trudne. Większość dzieci wybiera technika.  

Czytaj więcej

Badanie umiejętności uczniów: Wyniki polskich nastolatków pogorszyły się

Jak wygląda system oceniania?

Różnie. Każda szkoła sama o tym decyduje. Większość szkół od pierwszej do czwartej klasy ma ceny opisowe. Potem są oceny wyrażone cyfrą lub literą. Skala ocen jest pięciostopniowa.  

Jak często reformujecie wasz system edukacji?

Prawie w ogóle nie reformujemy. Jedynie dostosowujemy programy nauczania do zmieniającej się rzeczywistości. Jedyną zmianą jest teraz wydłużenie obowiązku szkolnego. Od przyszłego roku młodzież będzie się uczyła nie do 16., lecz do 18. roku życia. Dziś podstawowa edukacja to za mało.  

W Polsce rząd przygotowuje teraz reformę edukacji. Co by pani nam radziła?

Najważniejszą częścią systemu edukacji są nauczyciele. Ich profesjonalna praca, ich zapłata za tę pracę, ich autonomia, swoboda pracy to to, co może poprawić system edukacji. Bez dobrze wynagradzanych nauczycieli nie ma dobrej edukacji.

Rozmowa odbyła się przy okazji zorganizowanego w Warszawie przez OECD Global Forum „Education for the Future. Challenges to Curriculum Design and Effective Implementation”. 

Według badań PISA Estonia ma najlepiej wyedukowanych, rozumiejących tekst, mających umiejętności matematyczne 15-latków w Europie. Jak wam się to udało?

W Estonii rozumiemy, że musimy inwestować w edukację. Zaczynamy już od przedszkoli, w których są dzieci od pierwszego do siódmego roku życia. Od trzeciego roku życia prawie 90 proc. dzieci jest już w systemie edukacyjnym. To oczywiście nie jest akademicka edukacja, bo najważniejsze jest, żeby dzieci nabyły praktyczne umiejętności społeczne, jak np. posługiwanie się zegarkiem, znajomość pór roku, umiejętność dobierania ubrań do pogody czy znajomość drogi do szkoły. Po to, by mogły do niej dotrzeć sami, bez rodziców.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku