– Z uczelnią rozstałam się po urodzeniu dziecka i już na nią nie wrócę, bo chemia jest nauką, która szybko się rozwija i trudno byłoby mi nadrobić przerwę – mówi Beata Frączak, mama trzyletniego Marcina.
Przed jego urodzeniem robiła doktorat na UW. – By pozostać na uczelni, musiałabym się starać o dorobek naukowy, wyjechać na zagraniczny staż. Trudno to pogodzić z wychowywaniem małego dziecka. Musiałam szukać innego zajęcia – opowiada. Teraz pracuje w Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (FNP) i pomaga innym badaczkom w pozostaniu na uczelniach, rozdzielając fundusze dla pań w ciąży w ramach programu "Pomost" (mogą za nie zatrudnić asystenta).
[srodtytul]Paniom będzie łatwiej[/srodtytul]
Ułatwienia dla matek naukowców wprowadza też rząd. Wkrótce wejdą w życie rozporządzenia, na mocy których do wymaganego okresu przeprowadzania badań czy otrzymywania stypendiów naukowych nie będą wliczane urlopy macierzyńskie, wychowawcze oraz powtarzanie roku z powodu urodzenia dziecka. Wydłużony zostanie też czas habilitacji.
Zmiany mają zatrzymać kobiety na uczelniach. Minister nauki prof. Barbara Kudrycka uważa, że zbyt licznie odchodzą z nauki utalentowane kobiety między 30. a 39. rokiem życia. I choć więcej pań niż mężczyzn robi doktoraty (dane resortu z 2008 r. – 50,5 proc.), to tytuł profesora zdobywa jedynie 30 proc.