Społeczna niechęć
Karolina Elbanowska ze stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców przekonuje, że w miarę upływu czasu niechęć społeczna dla tej reformy rośnie, a działania MEN, które mają ocieplać jej wizerunek, przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. O akcji referendalnej stowarzyszenie poinformowało 8 stycznia. – Mamy już tysiące zgłoszeń od osób, które zbierają podpisy w terenie. To nie tylko rodzice, wspierają nas także nauczyciele szkół oraz przedszkoli – przekonuje Elbanowska. Do końca marca chcą zebrać 100 tys. podpisów, w sumie potrzebują pół miliona.
Paradoksalnie może im pomóc MEN, które samo tworzy sobie przeciwników. Ministerialny spot, który przedstawiał nudzącego się w przedszkolu sześciolatka, nie przystawał do rzeczywistości, w której czas przedszkola to przede wszystkim czas dobrej zabawy. Zdaniem ekspertów ds. mediów ten przekaz został odebrany przez społeczeństwo jako fałszywy.
MEN nie może już raczej liczyć na wsparcie ze strony przedszkolnych kadr i pracowników poradni psychologicznych. Szumilas zobowiązała ich, by niezależnie od swoich zawodowych doświadczeń na temat zmian wypowiadali się jedynie pozytywnie. – Sytuacja, w której minister domaga się od przedszkoli, by przekonywali rodziców, że lepszym miejscem dla ich dzieci jest szkoła, podważa nasze kompetencje oraz umiejętności – napisała nam jedna z dyrektorek przedszkoli.
MEN ocenzurowało także swoją stronę na portalu Facebook. Jak poinformował nas Wojciech Sztukowski, jeden z użytkowników tej strony, kasowane są na niej krytyczne wpisy na temat zmian.
Główny problem MEN to brak skutecznego pomysłu na przekonanie do zmian społeczeństwa. – Ministerialny pośpiech i determinacja są odbierane przez rodziców jako zagrożenie. Obawiają się, że rząd chce przeprowadzić eksperyment na ich dzieciach – mówi nam dr Jerzy Lackowski, były kurator oświaty i członek zespołu edukacyjnego rzecznika praw obywatelskich. Wskazuje, że ministerstwo nie przedstawiło racjonalnych argumentów przemawiających za reformą. Choć temat obniżenia wieku szkolnego trafił do publicznej debaty w 2008 r., to dopiero pod koniec 2012 r. Instytut Badań Edukacyjnych rozpoczął badanie, które ma odpowiedzieć, czy sześcioletnie dzieci lepiej rozwijają się w szkole czy przedszkolu. Rodzice pamiętają też wypowiedź ministra Boniego, który zdradził prawdziwy cel reformy. Chodzi o to, by dzieci wcześniej weszły na rynek pracy i zaczęły zarabiać na nasze emerytury.
Elementarne błędy
Sławomir Kłosowski, były wiceminister edukacji, wytyka MEN elementarne błędy. – Zapomniano o stworzeniu ram prawnych, które pozwalałyby cofnąć sześciolatka ze szkoły. Nie było też pieniędzy na realne wsparcie szkół w dostosowaniu szkolnej infrastruktury do młodszych dzieci, czy szkolenia dla nauczycieli – mówi Kłosowski.