W pierwszym tygodniu października pustki chciała zapełnić Politechnika Łódzka. Miała blisko 300 miejsc, m.in. na włókiennictwie, fizyce technicznej i inżynierii materiałowej.
Dzień przed zakończeniem dodatkowej rekrutacji przyjęto zaledwie 75 osób, najwięcej - 24, na wydział inżynierii i marketingu tekstyliów. Po raz pierwszy zostały wolne miejsca na studiach nazwanych w językach obcych, na kierunkach biomedical engineering i science and technology.
- By zapełnić miejsca na kierunkach ścisłych, przyjmujemy słabszych kandydatów niż na studia humanistyczne. To nielogiczne, bo kierunki ścisłe i techniczne są bardziej wymagające - mówi prof. Janusz Piechocki, prorektor ds. studenckich Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, który też miał problem ze skompletowaniem studentów.
Ewa Chojecka z Politechniki Łódzkiej dziwi się, że młodych ludzi nie przekonują czekające na inżynierów oferty pracy: -Po naszych studiach nie ma problemów z pracą, wielu studentów znajduje ją już na ostatnim roku. A absolwenci kierunków angielskojęzycznych poszukiwani są przez zagraniczne firmy.
Inne szkoły techniczne też mają kłopot z zapełnieniem miejsc. Politechnika Poznańska mogła przyjąć na pierwszy rok prawie 3600 studentów, ale jest ich zaledwie 3100. Chętnych brakło m.in. na mechanikę i budowę maszyn, energetykę, logistykę. Na Politechnice Opolskiej na Wydziale Mechanicznym jest o 40 procent mniej studentów, niż planowano. Politechnika Białostocka z braku chętnych w ogóle nie uruchomiła architektury krajobrazu i matematyki.