Grażyna Szot strajkowała w Zespole Szkół nr 4 w Ostrowcu Świętokrzyskim: – Dlaczego? Bo po kilkunastu latach pracy dostaję na rękę 1400 złotych. Co roku biorę pożyczkę na życie. Sprzedałam samochód, bo nie było mnie stać na paliwo i opłaty, od kilku lat nie wyjechałam nigdzie na wakacje – wylicza. Dodaje, że niedługo do tego zawodu zaczną przychodzić najmniej wartościowi ludzie. – Bo który zdolny młody człowiek chce dziś pracować za grosze – mówi.
Po kilkunastu latach pracy dostaję 1400 zł. Co roku biorę pożyczkę na życie. Grażyna Szot, nauczycielka
Strajkował cały Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Bytomiu. – Mamy dość robienia nas w konia – złościł się Janusz Olszówka, dyplomowany nauczyciel muzyki, który po 22 latach pracy zarabia dwa tysiące złotych na rękę. – Jestem nauczycielem dyplomowanym, więc to szczyt moich możliwości zawodowych, a zarabiam tyle, że nie da się żyć.
Nauczyciele zamiast prowadzić lekcje oglądali filmy na wideo, w pokojach nauczycielskich rozmawiali o mizerii w oświacie, z uwagą śledzili fora internetowe na temat strajku. Związek Nauczycielstwa Polskiego podaje, że do strajku przystąpiło 70 proc. z 30 tys. szkół.
Większość rodziców nie posłała dzieci do szkół i przedszkoli. W Podstawówce nr 101 w Łodzi, w której uczy się 249 uczniów, zjawił się tylko jeden pierwszoklasista. – Wspólnie ze mną rysował i malował, rozwiązywał łamigłówki – mówi dyrektor Sława Wolska.