Wysokość podwyżki w poniedziałek zaproponował premier Donald Tusk po spotkaniu z szefem ZNP. Pensja nauczyciela stażysty wzrośnie średnio o 160 zł, kontraktowego o 178 zł, mianownego o 230 zł, a dyplomowanego o 294 zł.
– Żadna grupa zawodowa nie została potraktowana tak priorytetowo – podkreślał wagę porozumienia Michał Boni, szef doradców premiera. Oszacował, że podwyżka oznacza dla budżetu 1,6 – 1,8 mld zł. Dodał, że jeśli dochody państwa pozwolą, rząd może zdecydować o wzroście płac o kolejny 1 proc. – W 2011 r. chcemy wrócić do podwyżek dwa razy po 5 proc. w ciągu roku – zapewnił Boni.
Jednak z wysokości podwyżki w 2010 r. jest zadowolony tylko ZNP. Oświatowa „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych jej nie zaakceptowały. – Jest poniżej planowanej inflacji. 7 proc. średniorocznie daje 2,3 proc., podczas gdy inflacja jest planowana między 2,6 a 3 proc. – mówił Ryszard Proksa z „S”.
– Wspólne stanowisko ustalił rząd z ZNP. Jeżeli rząd gra z jednym związkiem, to pewnie się spodziewał, że nie dojdzie do zgody – dodał Sławomir Wittkowicz z FZZ.
– To nie sztuka nosić na sztandarach pomysły dotyczące wynagrodzeń, których nie można osiągnąć. Jestem świadom, że wzrost o 7 proc. może być przez niektórych kontestowany, ale taki wzrost bazuje na realnych możliwościach budżetu – ripostował Sławomir Broniarz, prezes ZNP.