Nie marnujmy takiego kapitału

Rozmowa: Aleksander Koj, emerytowany profesor, były rektor UJ, członek Rady Dyrektorów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności

Publikacja: 12.05.2010 10:42

Nie marnujmy takiego kapitału

Foto: Rzeczpospolita

Red

[b]Kiedy zetknął się pan pierwszy raz z Uniwersytetem Trzeciego Wieku?[/b]

[b]Aleksander Koj:[/b] Na macierzystej uczelni, gdy w latach 1987 – 1990 pierwszy raz byłem rektorem. Wtedy Uniwersytet Trzeciego Wieku był nową i ważną organizacją wspomaganą przez kadrę naukową UJ i ówczesnej Akademii Medycznej. W tym czasie wszelka pomoc dla ludzi starszych, ich pobudzenie intelektualne były szczególnie ważne. I naprawdę mało kto się tym zajmował.

[b]Co przyciągało słuchaczy UTW na zajęcia?[/b]

Wykłady i dyskusje, możliwość spotkania innych osób. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się, i tak jest do dziś, wykłady poruszające tematykę medyczną. Starość nieodwołalnie związana jest z chorobami, a wykładowcy, wśród których byli geriatra prof. Józef Kocemba, psycholog prof. Maria Susułowska, najbardziej zasłużeni dla UTW w Krakowie, opowiadali o dolegliwościach, o tym, jak je łagodzić i ich unikać. Ja sam, z wykształcenia lekarz, miałem wykłady na temat zjawisk odporności i tzw. reakcji ostrej fazy.

Pytania padające z widowni dowodziły autentycznego zainteresowania tych ludzi. To było niezwykle sympatyczne: przyjść na wykład i zobaczyć, że słuchacze chcą się dowiedzieć czegoś niekoniecznie dla dyplomu, zaliczenia czy zdania egzaminu.

Sporą popularnością cieszyły się poza tym wykłady z zakresu historii powszechnej i historii sztuki, a nawet takich dziedzin jak kosmologia czy filozofia przyrody. UTW obejmował nie tylko ludzi, którzy mieli dyplomy wyższych uczelni, ale również tych ze średnim wykształceniem. Wszyscy mieli aspiracje, żeby się czegoś więcej o świecie dowiedzieć.

[b]Te wykłady cieszyły się popularnością nie tylko w Krakowie.[/b]

To prawda. W latach 80. XX wieku tworzyliśmy filie poza Krakowem. Szczególnie prężnie rozwijał się UTW w Stalowej Woli, a to dzięki tamtejszym zakładom zbrojeniowym, które szukały kontaktów z uczelniami, żeby stworzyć warunki rozwoju dla pracowników. Na wykłady w miejscowym kinie przychodziło po kilkaset osób. Były też pewnego rodzaju zajęcia pozalekcyjne… bardzo przewrotne. Na przykład w 1988 roku przyjeżdżał z Krakowa profesor Tadeusz Zieliński, specjalista prawa pracy, późniejszy rzecznik praw obywatelskich, który podczas wykładów mówił na ustalony temat, ale potem przenosił się do sali katechetycznej, gdzie wygłaszał odczyt o wolnych związkach zawodowych. Można sobie wyobrazić, jaka burza się po tym rozpętała? Sekretarz partii krzyczał, że nie po to daje Zielińskiemu samochód i ułatwia dojazd, żeby ten buntował mu robotników. Tak to bywało u schyłku PRL.

[b]Dziś jednak UTW to nie tylko jednostki wyższych uczelni zajmujące się kształceniem ustawicznym.[/b]

No cóż, ostatnie kilka lat to czas rozwoju programów aktywizacji seniorów, realizowanych dzięki dobrej woli, zaangażowaniu wielu osób, a także dzięki różnym grantom, na przykład od naszej fundacji. W 2004 roku w Polsce było około 40 Uniwersytetów Trzeciego Wieku, obecnie jest ich 250. Ten wzrost doprowadził jednak do naruszenia misji edukacyjnej UTW. Dziś wyszczególniłbym przynajmniej trzy typy organizacji, które określa się mianem Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Po pierwsze mamy UTW w strukturach uczelni wyższej realizujące program edukacyjny. Są także kluby seniora, na przykład przy domu kultury, bibliotece publicznej, czasem wspierane przez samorządy. One również próbują realizować program edukacyjny, ale już niekoniecznie w oparciu o wiedzę nauczycieli akademickich. I w końcu są stowarzyszenia o określonym profilu, które nie zawsze zajmują się nauczaniem, za to często podejmują działania społeczne: prowadzą dyskusje, spotkania, wycieczki, turnieje brydżowe, koordynują wolontariat. Każda z tych form aktywizacji osób starszych jest dobra. Uważam jednak, że bardzo istotne jest wyróżnienie misji edukacyjnej i społecznej UTW. Wiązałoby się to również z określeniem zasad używania nazwy „Uniwersytet Trzeciego Wieku”… Dziś bowiem, gdy UTW, który zajmuje się konkursami brydżowymi lub nauką tańca, chce porównać się z UTW na przykład przy Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie przestrzega się trybu wykłady-seminaria, pojawia się konflikt aspiracji i celów.

[b]Można go rozwiązać?[/b]

Tak sądzę. Należałoby stworzyć szanse aktywizacji osób starszych na dwóch niezależnych planach: edukacyjnym i społecznym. Ludzie, którzy na emeryturze angażują się w działalność UTW, mają np. potrzebę niesienia pomocy innym. Wszystko po to, żeby pomagać ludziom, być potrzebnym, spełniać się, i to inaczej niż kiedyś, gdy pół dnia trzeba było spędzać w kolejce po jedzenie na kartki. Dziś z takich „gospodarczych”, podstawowych obowiązków można się łatwiej i szybciej wywiązać, więc zawsze, jeśli tylko się chce, znajduje się czas na coś ciekawszego, ambitniejszego, wzbogacającego. Nie zawsze musi być to wykład lub seminarium. I tak wolontariat stał się ważną, choć niekoniecznie zawsze docenianą dziedziną aktywizacji starszych, którzy pomagają pacjentom hospicyjnym, obłożnie chorym w domach, mniej sprawnym znajomym, w końcu wnukom i ich kolegom.

[b]Tylko nie wszędzie jest szansa nawet na zorganizowanie takiej pomocy. Nie wspominając już o możliwości poszerzania wiedzy seniorów.[/b]

Niestety, to prawda. Wykluczenie ludzi starszych jest szczególnie silne na wsiach i w małych miastach, gdzie w najlepszym razie są oni skazani na seriale telewizyjne. I częściej dotyka mężczyzn, bo według naszej tradycji emerytowi-mężczyźnie nie wypada się zajmować kuchnią (jak robią to np. koła gospodyń) lub dziećmi, tylko raczej ogródkiem albo naprawą sprzętu domowego. Dlatego w Polsce czy w krajach słowiańskich w ogóle UTW są mocno sfeminizowane, podczas gdy np. w Niemczech proporcje wynoszą pół na pół. Myślę, że za dziesięć lat i w Polsce to będzie wyglądać inaczej, ale trzeba dawać szanse mężczyznom. Wiele osób, głównie kobiet, przechodząc na emeryturę, mówi, że marzy tylko o tym, by posiedzieć w domu i zająć się wnukami. To oczywiste, jeśli praca jest obowiązkiem i tylko obowiązkiem, od którego po latach się uwalniają. Ale nawet te osoby niejednokrotnie dość szybko stwierdzają, że mają jeszcze sporo do zrobienia. Zawsze znajdzie się grupa ludzi zaangażowanych, aktywnych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć. I to dzięki nim i dla nich UTW będą istniały. Co ciekawe, na zajęcia, tak jak przed 20 laty, często przychodzą słuchacze jeszcze nie w wieku emerytalnym, na przykład czterdziestolatki. Oni już zaczynają się czuć marginalizowani na rynku pracy, w życiu społecznym. To też o czymś świadczy…

[b]O tym, że w naszym starzejącym się społeczeństwie panuje przesadny kult młodości? Przecież współczesny pięćdziesięcioparolatek cieszy się lepszym zdrowiem niż jego rodzice, często też jest kompetentnym fachowcem w jakiejś dziedzinie, w dodatku ma czas i chęć podnosić kwalifikacje.[/b]

Jednak ci ludzie czują się marginalizowani. Bo już są blisko emerytury, bo w tym wieku nie znajdą już nowej pracy. A Polacy, podobnie jak Hiszpanie i Grecy, na emeryturę idą za wcześnie. Emerytura w obecnej formie jest ślepą uliczką, nie daje już możliwości rozwoju. W Polsce żyje około 8 milionów emerytów i rencistów, a wśród nich spora grupa to ludzie zagubieni cywilizacyjnie. Nie potrafią sobie poradzić we współczesnej rzeczywistości. Temu właśnie trzeba zapobiegać i to jest zadanie UTW, one mają pomóc całemu pokoleniu. Konieczna jest aktywizacja tych osób, tego marnowanego ludzkiego kapitału. Korzyść z takich działań będzie obopólna dla seniorów i całego społeczeństwa. Jednak aktywizacja społeczna to proces psychologiczny. Ludzie, którzy widzą, że są do czegoś potrzebni, chcą się uczyć. Tylko tego nie można zrobić środkami uczelni, chociaż można by oczekiwać więcej pomocy ze strony urzędników. Zakres pomocy zależałby od potrzeb słuchaczy, bo uniwersytet jest tworzony przez studentów.

[b]Sadzanie studentów trzeciego wieku w jednej ławce z młodymi osobami, jak chcieli twórcy pierwszych UTW we Francji, nie zasypie szybciej tej przepaści?[/b]

Takie łączenie studentów młodych, po maturze i osób trzeciego wieku jest rzadko skuteczne. Młodym trzeba narzucać znacznie większe wymagania niż seniorom, bo studenci muszą się uczyć studiowania, samodzielnego przyswajania wiedzy, poszukiwania. UTW natomiast to przedsięwzięcie, którego celem jest popularyzacja nauki, przeważają tu wykłady objaśniające rzeczywistość. Oczywiście samodzielne uczenie się na UTW też ma znaczenie, daje sporo satysfakcji, ale nie przygotowujemy seniorów do życia zawodowego.

[b]To chyba można również zmienić z korzyścią dla seniorów i społeczeństwa. [/b]

Zajęcia na UTW mają charakter rozwojowy, a nie zawodowy, i na razie nie mamy innej możliwości. A dla seniorów chcących zmienić oraz poprawić kwalifikacje teoretycznie dostępne są studia podyplomowe. Choć prawda jest taka, że są bardzo drogie, więc trudno dostępne, a seniorzy na nich i tak będą słuchaczami drugiej kategorii. Gdyby natomiast były pieniądze i ruch UTW miałby w końcu stosowne umocowanie prawne, to – opierając się na ustawie – dana uczelnia mogłaby wydzielić środki na studia podyplomowe o charakterze UTW. To jest do zrobienia. Metodyka tych zajęć musiałaby być jednak nieco inna niż tradycyjna, bo inni byliby studenci: inaczej reagowaliby na zajęciach, w innym tempie przyswajaliby wiedzę. Krótsze musiałyby być również wykłady. Raczej popularnonaukowe, 45-minutowe, nie za trudne. Opracowanie takich wykładów to wyzwanie dla wielu nauczycieli akademickich, którzy musieliby się odnaleźć w roli wykładowców UTW. Nie każdy się w niej sprawdza… Doświadczenie nauczyło mnie jednak, że nigdy nie można zakładać, że starsi ludzie nie nadążają za postępem. Taki problem „przerobiliśmy” choćby przy komputeryzacji Biblioteki Jagiellońskiej. Zastanawiano się, czy bibliotekarki, w większości już w zaawansowanym wieku, w ogóle szkolić do przenoszenia danych z papierowego katalogu na tzw. rekordy. Czy podołają, czy zrozumieją… A zrobiły to bez problemu.

[b]Jaka jest pańska propozycja uporządkowania sytuacji prawnej i finansowej UTW?[/b]

Obecny zapis w ustawie o szkolnictwie wyższym na temat kształcenia ustawicznego i działalności UTW jest ogólnikowy i bez znaczenia. UTW tak naprawdę działają poza prawem. W 2008 roku zwróciliśmy się do Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego z pytaniem, jakie kryteria dana instytucja musi spełniać, by mieć prawo do nazwy UTW. Rada stwierdziła, że to nie leży w jej kompetencjach – oczywiście to najłatwiejsza odpowiedź. Wobec tego zgłosiłem do minister Kudryckiej wniosek, aby w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym znalazł się zapis precyzujący, że UTW to jednostka mająca charakter edukacyjny, pod opieką szkoły wyższej i stanowiąca ważne ogniwo kształcenia ustawicznego rozwijanego obecnie na dużą skalę w krajach Unii Europejskiej. Potrzebna byłaby też rada programowa UTW dbająca o jakość kształcenia. Popieram każdy pomysł aktywizacji seniorów przy zachowaniu dobrego poziomu działań. Nie wiemy nic na temat jakości zajęć, sposobu finansowania. A prawo nazywania się UTW powinny mieć jednostki edukacyjne przy wyższych uczelniach, uznane przez radę programową, zajmujące się seniorami. I powinny również mieć ustawowe prawo do wydawania np. świadectw czy indeksów. UTW nie dają uprawnień zawodowych, ale satysfakcję.

[b]Dlatego tak silnie naciska pan na oddzielenie tych jednostek?[/b]

Do aktywizacji wielkiej rzeszy starszych ludzi potrzebne są zarówno kluby seniora, jak i Uniwersytety Trzeciego Wieku. Jednakże bez jasnego określenia kompetencji i profilu działania pozostanie chaos. A UTW rozpaczliwie brakuje funduszy. Oczywiście bazują na pracy społecznej, ale dobrze byłoby dać im pewne możliwości finansowe. Obecnie, gdy wycofuje się sponsor, seniorzy zostają bez żadnego wsparcia, osamotnieni. Cieszy jednak, mimo takiej sytuacji, rozwój UTW. Niewątpliwie będą one działać, póki istnieje zapotrzebowanie społeczne, a jeśli stworzy się im dogodniejsze warunki, to pomogą większej liczbie zagrożonych wykluczeniem osób. Wszyscy na tym skorzystamy.

[b]Kiedy zetknął się pan pierwszy raz z Uniwersytetem Trzeciego Wieku?[/b]

[b]Aleksander Koj:[/b] Na macierzystej uczelni, gdy w latach 1987 – 1990 pierwszy raz byłem rektorem. Wtedy Uniwersytet Trzeciego Wieku był nową i ważną organizacją wspomaganą przez kadrę naukową UJ i ówczesnej Akademii Medycznej. W tym czasie wszelka pomoc dla ludzi starszych, ich pobudzenie intelektualne były szczególnie ważne. I naprawdę mało kto się tym zajmował.

Pozostało 97% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?