Indywidualne podejście do dziecka w polskiej szkole praktycznie nie istnieje. A żeby dostać się do specjalisty z poradni psychologiczno-pedagogicznej, który określi, jakie dziecko ma potrzeby, trzeba czekać w kolejce nawet rok – wynika z badania, które przeprowadziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) w 121 szkołach w województwach: mazowieckim, podlaskim, kujawsko-pomorskim, zachodniopomorskim, śląskim, łódzkim i lubuskim (przeprowadzono wywiady z urzędnikami, dyrektorami i pedagogami). Raport zaprezentowano wczoraj.
– Chcieliśmy sprawdzić, jak wygląda prawo do nauki dziecka ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi – mówi Elżbieta Czyż z HFPC.
To nie tylko uczniowie, którzy potrzebują pomocy ze względu np. na różne niepełnosprawności albo problemy z uczeniem się, ale i wybitnie uzdolnieni.
Raport HFPC pokazał, że nie ma dobrego systemu pomocy takim dzieciom. Wspieranie tych, które mają problemy, ogranicza się zwykle do zajęć wyrównawczych. – Oferowanie dodatkowych zajęć dzieciom, które mają problemy, jest fikcyjną pomocą, bo one ledwie wytrzymują na obowiązkowych lekcjach – mówi Czyż.
Dodaje, że jeszcze gorzej jest z nauczaniem zdolnych: – Nauczyciele nie potrafią odkrywać talentów tych dzieci. A nawet dokładnie ich policzyć, bo nie ma definicji ucznia zdolnego.