Mamy też znakomitą kadrę, która jest w stanie poświęcić swój czas, by porozmawiać z każdym studentem i solidnie go przygotować do egzaminu. Dzięki temu możemy wykorzystać atuty studiujących i pracować nad ich słabszymi i mocnymi stronami. To przewaga konkurencyjna nad innymi uczelniami. Wśród wykładowców są m.in. prof. Jan Barcz (prawo międzynarodowe), prof. Grzegorz W. Kołodko, prof. Leszek Kubicki (prawo karne), prof. Cezary Mik (prawo europejskie i UE), prof. Adam Noga (ekonomia), prof. Józef Okolski (prawo handlowe), prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego prof. Lech Paprzycki (procedura karna), prof. Maksymilian Pazdan (prawo cywilne), prof. Alicja Pomorska (prawo finansowe), prof. Zbigniew Rau (doktryny polityczno-prawne), prof. Wojciech Sadurski, prof. Joanna Sieńczyłło-Chabicz, prof. Wojciech Sokolewicz (prawo konstytucyjne), prof. Wanda Stojanowska (prawo rodzinne), prof. Teruji Suzuki, sędzia SN prof. Tadeusz Wiśniewski, prof. Teresa Wyka (prawo pracy).
Jakie predyspozycje musi mieć kandydat na studia?
Na prawo nadaje się każdy, kto widzi się w bardzo wielu różnych dziedzinach życia, niekoniecznie w zawodach prawniczych, jest pracowity, sumienny i kreatywny. Trzeba wiedzieć, że prawo nie zamyka prawie żadnej drogi zawodowej. Można interesować się ochroną środowiska i przyjść na prawo, a potem zostać świetnym specjalistą w tej dziedzinie i pracować np. w instytucji ochrony środowiska. Ktoś, kto interesuje się sztuką, na prawie może napisać pracę z zakresu prawnej ochrony dzieł sztuki, a potem zajmować się organizowaniem wystaw. Pasjonaci muzyki na prawie poznają prawa autorskie oraz własności intelektualnej i w przyszłości mogą zostać np. menedżerami artystów. Zależy nam na bardzo różnych ludziach. Nie przyjmujemy tylko tych, którzy na maturze zdawali historię lub WOS, ale też np. biologię. Bo jest wiele dziedzin prawa, np. prawo medyczne, własności intelektualnej, ochrony zwierząt, którymi można się zajmować.
Czy rynek jest nasycony absolwentami prawa?
Nie. Jest wiele nowych dziedzin, w których są potrzebni specjaliści, np. prawo energetyczne, żywnościowe, brakuje specjalistów od prawa pracy, ochrony danych osobowych. My dzięki temu, że mamy uprawnienia doktorskie, możemy zapewnić absolwentom rozwój naukowy w wybranej dziedzinie.
Dlaczego prawo nie nadaje się, by podzielić je na system boloński?
Wszystkie ustawy dopuszczające do aplikacji prawniczych w Polsce wymagają pięcioletnich studiów prawniczych. Nie ma żadnego klasycznego zawodu prawniczego, który można by było wykonywać po ukończeniu trzech lat studiów na tym kierunku.
Teoretycznie można podzielić te studia na 3 + 2, ale należałoby do tego dostosować całą infrastrukturę. W wielu krajach jest tak, że na studia prawnicze idzie się dopiero po ukończeniu innych studiów. Gdyby w Polsce tak było, można byłoby je skrócić np. do czterech lat. Studia dwustopniowe mają tę słabość, że na drugi stopień może się dostać osoba, która nie ma tytułu licencjata z danego kierunku. W ciągu zaledwie dwóch lat nie da się opanować materiału i warsztatu z zakresu prawa.
Z jakich propozycji może skorzystać absolwent po zdobyciu tytułu magistra prawa?
Może podjąć studia doktoranckie. W czasach specjalizacji stopień naukowy daje przewagę konkurencyjną na międzynarodowym rynku pracy prawników. Obecnie doktorat umożliwia osobom pracującym co najmniej trzy lata w praktyce prawniczej wpis na listę adwokatów lub radców prawnych.