Specjaliści podkreślają, że współdziałanie ze szkołą jest ważnym elementem wychowania najmłodszych.
- To niezbędne, by wypracować pomysł na to, jak wychowywać i jak wpływać na zachowanie dzieci - uważa Urszula SajewiczRadtke, psycholog rozwojowy z sopockiego wydziału SWPS. - Potrzebny jest przecież jednolity przekaz. Gdy nauczyciel mówi jedno, a rodzic w domu drugie, dziecko jest zdezorientowane.
Dyrektor opolskiej podstawówki nr 10 Robert Nawrocki przyznaje, że choć rodzice chcą mieć możliwość wpływania na to, co się dzieje w szkole, to rzadko z tego korzystają. Jego zdaniem opiekunowie maluchów najbardziej cenią bezpieczeństwo. Chcą też ciekawej oferty zajęć. - I jak najdłuższej opieki - dodaje. - U nas dzieci mogą przebywać od godz. 6.45 do 16.45. W zeszłym roku nawet do 19. I choć niewiele z nich zostawało tak długo, to rodzice cenili sobie taką możliwość.
SajewiczRadtke przyznaje, że część dorosłych, choć jej zdaniem nieduża, traktuje szkołę jak przechowalnię dzieci. - Problem to fatalny kontakt szkoły z rodzicami. Zwróćmy uwagę na samą terminologię. Rodzica do szkoły się wzywa. Zazwyczaj po to, żeby zakomunikować, że dziecko się źle zachowuje - mówi. - Gdy sama byłam wychowawcą, dzwoniłam do rodziców, by przekazywać im pozytywne informacje o dzieciach. Potem frekwencja na zebraniach była stuprocentowa.
- Mam świadomość, jak ważna jest współpraca ze szkołą, ale jesteśmy zagonieni - przyznaje Zuzanna Lipińska, mama czwórki dzieci. - Bardzo dużo zależy od dyrekcji i nauczycieli. Jeśli są chętni do współpracy, to rodzice też znajdą czas.
Prof. Ireneusz Białecki, ekspert w dziedzinie edukacji z Uniwersytetu Warszawskiego, ostrzega jednak rodziców, że szkoła słabo sobie radzi z wychowaniem dzieci. - Zresztą jej rola w tej dziedzinie nigdy nie była zbyt duża - przekonuje.