Więcej w najnowszym dodatku Plus Minus - od północy
Likwidowane są lokalne poczty, dworce kolejowe, kina, szkoły, ośrodki zdrowia i biblioteki. Zakłady przenoszą się w okolice wielkich miast. Powiatowe elity się kurczą. Życie państwa koncentruje się w zaledwie kilku aglomeracjach.
Na wsiach coraz trudniej kupić znaczek czy zapłacić rachunek, bo w ostatniej dekadzie zamknięto 389 wiejskich urzędów pocztowych. Planuje się likwidację 122 najmniejszych sądów rejonowych. Lokalnym samorządom coraz trudniej utrzymać szkoły, więc je zamykają. W tym roku taki los może spotkać ok. 2,5 tys. placówek – rekordowo dużo.
Coraz mniej jest połączeń autobusowych i kolejowych. Z rocznika statystycznego GUS wynika, że w 2000 roku z regularnych połączeń autobusowych skorzystało 826,6 mln podróżnych. W 2010 roku już tylko 476,1 mln. Polacy autobusami i pociągami nie jeżdżą, bo na prowincji ich już prawie nie ma.
– Trójkąt bermudzki. Chyba nawet za cara Mikołaja tak źle nie było. Czasem się zastanawiam, czy jakby nas przyłączyli do Łukaszenki, to nie byłoby łatwiej – denerwuje się Barbara Jankowska, która w Niemirowie, małej miejscowości nad Bugiem, odwiedza matkę. 19 marca zniknął stamtąd autobus "obiadowy", którym mieszkańcy mogli dojechać do pobliskich większych miejscowości: Mielnika czy Siemiatycz.