Po sporze dotyczącym emerytur koalicjanci będą musieli rozwiązać kolejny problem, jak podzielić budżetowe pieniądze na przedszkola. PO i PSL mają bowiem odmienne wizje ich dystrybucji. Krystyna Szumilas, szefowa resortu edukacji, przekonuje, że budżetowe wsparcie przedszkoli ma być dotacją, która obniży wydatki ponoszone w związku z opieką przedszkolną przez rodziców. Politycy PSL chcą zaś, by dofinansowanie trafiło do samorządów i pozwoliło tworzyć nowe miejsca dla przedszkolaków.
Prace nad nowelizacją ustawy o systemie oświaty, w której mowa jest o dofinansowaniu przedszkoli, owiane są tajemnicą. W udzielonym dwa tygodnie temu wywiadzie Szumilas stwierdziła tylko: "Chcemy, aby dotacja była obwarowana kilkoma warunkami. Na przykład, by jej wysokość zależała od liczby dzieci uczęszczających do przedszkoli i aby przekazanie jej do gmin przyniosło skutek w postaci obniżenia opłat dla rodziców. Ponadto chcemy uregulować sprawę zwolnień z opłat dla rodzin wielodzietnych".
Konkrety mamy poznać za mniej więcej trzy miesiące, gdy projekt nowelizacji ustawy trafi do Sejmu. Ale już dziś wiadomo, że na propozycję MEN mogą nie zgodzić się ludowcy. Zbigniew Włodkowski z PSL, w poprzedniej kadencji wiceminister edukacji odpowiedzialny za przedszkola, przekonuje, że upowszechnienie edukacji przedszkolnej na wsi i w małych miastach odbyło się kosztem samorządów i to one powinny dostać pieniądze. – To dzięki gminom udało się na tych terenach w ostatnich czterech latach podwoić liczbę miejsc dla przedszkolaków – mówi.
Dziś na wsi do przedszkola chodzi co drugie dziecko, jeszcze cztery lata temu co czwarte. Ale i tak ten wskaźnik jest o wiele niższy od średniej w dużych miastach, gdzie opieką przedszkolną objętych jest ponad 80 proc. Średnia krajowa zaś według ostatnich danych systemu informacji oświatowej to 70 proc. – Jeżeli chcemy ten wskaźnik podnosić, to trzeba zadbać o dodatkowe miejsca na terenach wiejskich. Dotacje dla rodziców ulżą ich portfelom, ale nie spowodują, że gminy będą miały więcej pieniędzy na rozwój sieci przedszkolnej – mówi Włodkowski.
W tym kierunku idzie zgłoszony przez ludowców projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zgodnie z nim w pierwszym etapie budżet państwa dofinansowywałby w połowie koszty obowiązkowego pobytu pięciolatków w zerówkach. Potem współfinansowaniem objęte zostałyby też dzieci czteroletnie. Pierwszy element programu, według wyliczeń ludowców, miałby kosztować ok. 1 mld zł. Cały program to byłby roczny wydatek sięgający ok. 2 mld zł.