Wszystko dlatego, że w tegorocznym procesie rekrutacji do liceów będą po raz pierwszy brane pod uwagę punkty, jakie uczniowie zdobędą w części językowej egzaminu gimnazjalnego. Jak pokazują najnowsze badania przeprowadzone przez Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, uczniowie mieszkający na wsi zdobywają na tym teście średnio o ponad 20 proc. punktów mniej niż ich rówieśnicy z miast. Uzyskują średnio niewiele ponad połowę możliwych do zdobycia punktów. Podczas gdy uczniowie z miast – średnio ok. 64 proc. Problem nie dotyczy nauczania innych przedmiotów.
– W części humanistycznej czy przyrodniczej, a nawet na egzaminie z języka niemieckiego, uczniowie z gmin wiejskich osiągają wyniki porównywalne z tymi, jakie otrzymują ich rówieśnicy z innych miast – mówi Krzysztof Lipiński z EFRWP. Dodaje, że fundusz sygnalizował problem Ministerstwu Edukacji w grudniu 2010 r.
– Sugerowaliśmy, aby MEN odłożyło w czasie reformę, która uzależni rekrutację od wyników z części językowej egzaminu gimnazjalnego, a w tym czasie przeprowadzi badania, które odpowiedzą na pytanie, z czego wynikają te różnice, i wprowadzi program naprawczy – podkreśla Lipiński.
Propozycja pozostała bez odpowiedzi. Problem jest poważny, bowiem język angielski na egzaminie gimnazjalnym wybiera aż 80 proc. zdających.
Działania, które mają rozwiązać ten problem, zapowiada Tadeusz Sławecki, wiceminister edukacji z PSL. W jego ocenie różnice wynikają z doboru kadry, która uczy w wiejskich szkołach. – Dyrektorzy szkół wiejskich musieli korzystać z nauczycieli angielskiego, którzy byli na rynku, albo nie uczyć go wcale. Niestety, zdarzało się, że często byli to ludzie, którzy nie mieli odpowiedniego warsztatu dydaktycznego. Teraz to się mści – mówi Sławecki.