Witając uczestników manifestacji Broniarz przypomniał, że nauczycielskie związki zawodowe już w styczniu tego roku weszły w spór zbiorowy z rządem, a od marca ostrzegały o rozpoczęciu strajku 8 kwietnia. Rząd zaś przez 3 tygodnie nie wykonał wobec pracowników oświaty żadnego gestu.
Lider ZNP przekonywał, że 30-proc. podwyżka płac jest tym, z czego nauczyciele nie zrezygnują i z tych żądań się nie wycofają, ale oprócz pieniędzy zależy im równie mocno na szkołach, w którym nauczanie stoi na wysokim poziomie, dyrektorzy mają możliwość autonomicznego podejmowania decyzji, a nauczyciele - więcej czasu dla swoich uczniów.
- Wiemy jak i czego uczyć i nie potrzebujemy podpowiedzi, tylko pozwólcie nam spokojnie funkcjonować i mieć godziwe wynagrodzenie. Nigdy nie zostawimy naszych wychowanków - mówił Broniarz.
Podkreślał też, że między bajki należy włożyć twierdzenia premiera Morawieckiego, że nauczyciele mają bardzo dużo wolnego czasu. Jak mówił, według badań praca nauczyciela zajmuje ok. 47 godzin tygodniowo, i nie można mylić pensum z czasem pracy nauczyciela.
- Nikomu nie przyjdzie do głowy, że premier pracuje tylko wtedy, gdy obraduje Rada Ministrów - zauważył szef ZNP.