Jak ustaliła „Rz", pracownik agendy Ministerstwa Edukacji Narodowej może się znajdować w konflikcie interesów. Krzysztof Wojewodzic pod koniec marca wygrał konkurs na koordynatora projektu e-podręcznik w podległym MEN Ośrodku Rozwoju Edukacji. Wojewodzic jeszcze wczoraj był prezesem spółki Funmedia, która zajmuje się produkcją i sprzedażą
e-podręczników. Zgodnie z prawem udziałów powinien się pozbyć, nim rozpoczął pracę w ORE. Maria Branecka (kierownik wydziału projektów ORE, który realizuje projekt e-podręcznik) twierdzi, że Wojewodzic zapewniał ją, że udziałów się pozbędzie.
11 czerwca, kiedy wiadomo już było, że Wojewodzic rozpoczyna pracę w ORE, ośrodek ogłosił Program Narodowy 2.0, który promuje komercyjne produkty Wojewodzica. W jaki sposób? W ramach projektu nauczyciele mogą dostać darmowy dostęp do dwóch semestrów sprzedawanych przez niego kursów językowych. Wydawcy podręczników językowych, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że nie jest to jedynie akcja marketingowa, ale zakamuflowana sprzedaż.
– Chodzi o to, by przez nauczycieli dotrzeć do uczniów – mówią. Nie wykluczają skierowania sprawy na ścieżkę prawną. – To niejasna sytuacja z konfliktem interesów. Prywatny wydawca występuje w roli rządowego koordynatora projektu e-podręcznik, jednocześnie promując własne produkty poprzez zatrudniającą go publiczną instytucję – mówią. O wiele ostrzej wypowiada się prof. Antoni Kamiński, były szef polskiego oddziału Transparency International. – W sprawie e-podręcznika mamy do czynienia z grupą koleżeńską, która wzajemnie się wspiera. Możemy mówić o siatce ludzi, którzy pasożytują na publicznych instytucjach i ich funduszach, by realizować własne, prywatne interesy. Nawet gdyby Wojewodzic pozbył się swoich udziałów w spółce, ta sytuacja wciąż byłaby bardzo niejasna – mówi nam Kamiński.
W jego ocenie urzędnicy nadzorujący ten projekt powinni zostać postawieni przed Trybunał Stanu za brak nadzoru.